Kiedy we śnie mama umiera z: Wypadek, w rzeczywistości trzeba odłożyć ważne rzeczy. Wszystkie projekty zakończą się niepowodzeniem. Kiedy we śnie matka zgłasza, że wkrótce umrze, w rzeczywistości rozpocznie pozytywny okres życia. Poważna choroba, śniący spodziewa się problemów zdrowotnych. Musisz się przetestować.

„(…) Pani Magdo, dlaczego moja żona jest taką zołzą?! Ona nic nie robi poza tym, że cały dzień narzeka, opowiada wszystkim wokół o swoim nieszczęściu i próbuje sprowadzić mnie do parteru. Do niedawna jeszcze się trzymałem i nie reagowałam na te zaczepki, ale ostatnio coś we mnie pękło. Podczas jednej z jej furii o pierdołę o mało nie brakowało a trafiłbym ją krzesłem, którym miałem ochotę rzucić o ścianę. Nie poznaję siebie… To wymyka się nam spod kontroli! Te jej ataki zaczynają doprowadzać mnie do szewskiej pasji, trzymam się, ale ile można! Nawet ja, dotychczasowy spokojny typ, zaczynam mieć tego powyżej uszu! (…) Przerabiacie z Czytelniczkami temat damsko-męski z każdej strony, to może jakąś radą mnie poczęstujcie… (…)”. – zapytał mnie w mailu Rafał. To nie była próba pokazania swojej związkowej niewinności z jego strony, a raczej intensywne poszukiwania odpowiedzi na pytanie: „Co, do cholery, jest mojej żonie, że z dawnego udowego anioła zamieniła się w jędzę, która z lekka przegina w tym narzekaniu i (wybaczcie kolokwializm) pieprzeniu życia rodzinnego poprzez swoje zachowanie”. Żeby nie było – ja nie jestem specem od związków. Jakieś tam doświadczenie życiowe mam, ale ono zdecydowanie nie jest na tyle bogate, abym mogła zrobić tutaj publiczne studium przypadku. Poza tym nie mam też wykształcenia psychologicznego, spójrzmy prawdzie w oczy. Pomyślałam jednak, że małymi krokami może uda mi/nam się dojść do czegoś, co pozwoli popatrzeć na problem i spróbować skombinować rozwiązanie. Muszę się Wam do czegoś przyznać – kiedy przeczytałam po raz pierwszy wiadomość od Rafała, miałam wrażenie, że czytam o sobie (o tej wspomnianej zołzie). Gdyby nie kilka niuansów, które się nie zgadzały, to na stówę pomyślałabym, że mój M. robi sobie ze mnie jaja, a dokładniej, że pisze do mnie mail pod pseudonimem, żądając odpowiedzi na pytanie, które i mi teraz w głowie zaświtało: „Dlaczego (do cholery) bywam taką pieprzoną zołzą, która zatruwa czasami życie wszystkim wokół i burzy rodzinną harmonię? Dlaczego mam czasami te momenty, w których pękam i wchodzę na smucące nuty. Przecież wiem, że mogłabym być fajną, sympatyczną i wesołą laską, która skupia się tylko na pozytywach”. Powiem tak (i powiem to dosadnie!): nie chcę tłumaczyć kobiet, ani siebie tym bardziej, ale jakby to powiedział mój brat: „Kochaniutka, nic się nie bierze z d…py”. Z pewnością jest kilka przyczyn tej sytuacji. To kombinacja wszystkiego najprawdopodobniej, bo – umówmy się – 50% kobiet nie może mieć choroby psychicznej. No, chyba że nazwiemy tę chorobę „macierzyństwo”. :D Ale po kolei: załóżmy, że facet należy do średniej krajowej. Przyjmuję, że Rafał jest w tej średniej, czyli zarabia na rodzinę, pracuje zawodowo, żona raczej wychowuje dzieci w domu, może pracuje na 1/2 etatu. Rafał stara się pomagać swojej kobiecie w obowiązkach domowych, nie jest klasycznym leniem. Skupia się na swoich obowiązkach, jako ojciec, pan domu. Pewnie czasami nie udaje mu się spełniać wszystkich niewypowiedzianych zachcianek swojej kobiety. Jeśli kobieta mu czegoś nie komunikuje, to on nie będzie bawił się we wróżkę. I może słusznie. Typowy facet. Typowa kobieta. ;-) Zacznę może od siebie i skupię się na moich doświadczeniach. Żeby nie było – ja nadal jestem w lesie z tym ogarnianiem swojej zołzowatości. To znaczy pracuję na sobą, jednak na prostą nie wyszłam i nie zanosi się na to. Mam jednocześnie świadomość, że przede mną cholernie dużo pracy. A dlaczego czasami bywam zołzą i kiedy nią bywam? Co jest tego powodem? 1. Mam za dużo na głowie. Są takie dni, że nie wyrabiam na zakrętach. Mimo że ostatnimi czasy mam mnóstwo pomocy z zewnątrz, to dalej muszę się ze wszystkim spieszyć, trzymać się terminów, pamiętać o lekarzu, o obiedzie, o sprzątnięciu zasyfionej łazienki, o logopedzie, o sesji zdjęciowej, o mailach, o tym, o tamtym i o sramtym. Wszystko mam rozpisane w kalendarzu godzinami i brakuje mi czasu dla siebie. Ba! Brakuje mi czasu na normalne życie! Wiem, że to normalka i niemalże każda kobieta cierpi na chroniczny brak czasu, jednak kiedy czuję dużą presję i nie ogarniam dnia czy tam tygodnia, to cały czas chodzę podminowana i wkurzona. Wtedy najmniejsza uwaga, najmniejsza pierdoła urasta do rangi nie wiadomo czego! Wybucham wtedy szybko, narzekam, wyładowuję emocje na otoczeniu. Na moim mężu głównie… Bardzo prawdopodobne, że nie tylko ja tak mam. Co wtedy może zrobić facet? Wziąć dzieciaki na spacer. Kupić obiad na mieście albo zamówić pizzę. Wyjść z inicjatywą. Przełamać to nasze durne myślenie, że jesteśmy w tym wszystkim same i udowodnić, że wcale tak nie jest. Inteligentny facet zrozumie. 2. Szalejące hormony, PMS albo nawet niedoczynność tarczycy. Hormony naprawdę potrafią nami zawładnąć i – w kombinacji z punktem pierwszym albo kolejnymi – to klasyczny zestaw „do syta”. I pozamiatane. „Niedajpaniebosze” okres albo moje zapominalstwo i nie wzięcie z rańca, dla przykładu, tabletki na niedoczynność, to moja rodzina ma gwarantowaną kwarantannę o nazwie: „Matka weszła na minę i może być już tylko gorzej. Przeczekajmy, odsuńmy się, spier….dzielajmy!”. Ja w tych gorszych dniach nie poznaję siebie, a kiedy one miną, mam ochotę wszystkich przytulać i przepraszać. To zachowanie nie jest celowe, musicie nam zaufać… Nie ma chyba na to rady innej, jak odsuwanie się, schodzenie wiedźmie z drogi zanim zamachnie się i miotłą zgładzi wszystkich. To trzeba albo przeczekać, albo zrobić to samo, co w ostatnich kilku zdaniach punktu pierwszego. 3. Niewyspanie. Nie wiem, czy każda kobieta tego doświadczyła. Nie chcę wyjść na narzekaczkę, dlatego napiszę, że niemowlaki dzielimy na dobrze śpiące i za cholerę nie śpiące dobrze. Moi dwaj synowie należeli i po części nadal należą do grupy drugiej. Pisząc „nie śpiący dobrze”, mam na myśli to, że w pierwszych 6 miesiącach życia spałam 3 godziny dziennie. Nie znam człowieka (oprócz mojej babci), który spałby 3 godziny dziennie i wyglądałby i zachowywałby się normalnie, był w pełni sił. Jeśli kobieta ma bardziej wymagający okres w życiu, dajmy na to narodziny dziecka albo trudniejszy niemowlak, to facet powinien być na posterunku. Trzeba dzielić się obowiązkami i dać się swojej partnerce czasami wyspać. Wtedy naprawdę będzie mniejsza szansa na to, że nasza zołzowatość wejdzie na kolejny level. 4. Zupełny brak czułości ze strony partnera. To czasami kłóci się z treścią powyższych punktów, ale kiedy facet się odsunie, bo woli nie oberwać, to powinien to odsunięcie się na bezpieczną odległość wyważyć… ;-) My jesteśmy trudnymi bestiami. I jak za bardzo się odsuniecie, to zaczniemy jojczyć, że nie przytulacie, nie jesteście czuli i oziębłość to Wasze drugie imię. Macie przesrane, wiem, ale metodą prób i błędów podobno udaje się dojść do konsensusu. Przykładem na to są moi Teściowie. Doszli do porozumienia chyba dopiero po 40 wspólnych latach :D No, cóż… ;-) 5. Dlaczego jestem czasami zołzą? Bo tak! :-D Czasami naprawdę nie wiemy, dlaczego bywamy zołzami. Na moim przykładzie powiem, że są dni, kiedy wstaję i jak gdyby nigdy nic wyżywam się na wszystkim z niewiadomych przyczyn. Ani niby hormony, ani zmęczenie, ani to, ani tamto. Tak po prostu chyba chcemy pokazać światu, że mamy tę wątpliwą moc i jesteśmy w stanie zgładzić wszystko niczym bomba atomowa… Ni to mądre, ni ciekawe. Tak już jest. Jaka na to rada – na tę naszą zołzowatość? ;-) Kochajcie nas, pomagajcie, szepczcie czułe słówka, bądźcie wyrozumiali, bo nikt nie jest idealny. Weźcie poprawkę na nasze zachowanie. Bycie kobietą to trudny kawałek chleba. Bycie partnerem kobiety również… Będziemy nad sobą pracować. Czasami wystarczy wyrwać nas z tej zołzowatej matni i przemówić nam do rozsądku. Spokojem – bo tylko spokój nas uratuje. ;-) Piona! Damy radę z lojalnym składem! ;-) Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu. ❤ Możecie też go podać dalej. Dziękuję!
Uzależnione jest to od obłożenia pracą danego sądu. Zazwyczaj jest to od kilku do kilkunastu tygodni. Sprawa może się ona zakończyć na jednej rozprawie (jest to pierwsza rozprawa o ustalenie ojcostwa) w zależności od żądań stron i ich porozumienia. Można nawet na jednej sprawie załatwić kwestię ojcostwa i władzy rodzicielskiej. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2011-11-02 18:02:40 wika_06 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-02 Posty: 6 Temat: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?Witajcie, moim problemem jest głównie brat męża, który wraz z rodziną ma mieszkanie i kończy budowę domu na który wzioł kredyt 300tysięcy bo zarabia co miesiąc około 5tyś. Przed ślubem wpadł do nas bez zapowiedzi kiedy nas nie było(ma klucze) i przez telefon zrobił mężowi awanturę, że moje rzeczy są w jego starym pokoju(w tym mieszkaniu obaj się wychowali).Reakcja męża była taka, że nie mógł z siebie słowa wydusić i pozwolił na siebie krzyczeć. Dodam, że mąż wydawałoby się ma silny charakter i na dużo rzeczy sobie nie pozwoli, a przed ślubem pozwalał,żeby jego rodzina mówiła złe rzeczy na niego, na mnie i na moją rodzinę. 2 dni przed ślubem brat męża poinformował nas, że po weselu razem z rodziną będą u nas nocować, czyli w naszą noc poślubną. Maż się na to nie zgodził, ja zostałam zwyzywana bo to przecież moja wina i nakazał zabranie moich rzeczy z jego starego pokoju, żeby on mógł tam w każdej chwili przyjechać i nocować(mieszkanie nie jest duże). Zażyczył sobie również żeby mąż go spłacił- mieszkanie jest własnością teścia(on mieszka ze swoją kobietą, a my sami), ale jest podzielone na nich trzech mimo iż wiedział ze mąż i moja rodzina na wesele pobrali kredyty, które będzie się spłacać przez najbliższe lata. Mężowi ledwo bank dał kredyt na 6 tyś ze względu na zarobki, a gdzie tam na 60tyś żeby tylko brata spłacić?Ostatecznie stwierdził, że porozmawiamy po weselu po czym przestał się listopada ja wyjechałam do mojej rodziny a mąż został w domu i jego brat do niego wpadł na kawę z rodziną, ale na zasadzie zadzwonił, że wpadnie(STWIERDZENIE NIE PYTANIE)i 10 minut później już był(a mieszka 1,5 godz. drogi od nas).Jak zadzwoniłam do męża żeby się dowiedzieć czy brat chociaż zapytał czy może wpaść to mąż stwierdził, że nie może ze mną rozmawiać bo ON MA GOŚCI. Zlekceważył mnie kompletnie. Wcześniej mówił o nim najgorsze rzeczy, a teraz przyjoł go w domu, lekceważąc przy tym mnie. Z mężem nie rozmawiam od powrotu, czuję się jakbym faktycznie to ja była ta najgorsza a brat najlepszy. Przykro mi jest bardzo bo przecież to ja z nim mieszkam, ja mu gotuje piore itd., a nie jego rodzina. Już przed ślubem myślałam, żeby od niego odejść bo nie mogłam znieść jego braku reakcji na zachowanie rodziny. Nie jestem matką polką i nie chce do końca życia się męczyć. Poradźcie proszę co zrobić z bratem męża i samym nic nie daje, zamków w drzwiach nie mogę wymienić bo jak powiedział mąż-jakby się brat dowiedział to byłaby wojna. Teść nam nie pomoże bo nie utrzymuję z nami kontaktu(oczywiście podobno przeze mnie). 2 Odpowiedź przez nikaa1982 2011-11-02 18:53:37 nikaa1982 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-19 Posty: 271 Wiek: 34 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?Wiesz ja się wogóle nie dziwię, że nie możecie wymienić zamków bo to nie WASZE mieszkanie. Nie rozumiem też dlaczego piszesz ile zarabia brat męża i jaki ma kredyt, ile ma domów i mieszkań. To jest naprawdę mało istotne. Niestety dopóki mieszkanie będzie wspólne brat męża ma prawo wpadać kiedy chce. Ja do swojego domu rodzinnego przyjeżdzam kiedy chce i również mam klucz, tak jak brat i siostra. Z bratem mieszkamy w tym samym mieście i też wpadamy do siebie bez zapowiedzi, siostra mieszka odrobinę dalej ale też przyjeżdżamy do siebie kiedy chcemy. I co to za rozliczanie męża czy brat zadzwonił czy nie. Normalnie abstrakcja. Wiesz dla Ciebie to obcy facet a dla niego to BRAT. Wyluzuj trochę bo mam wrażenie że jest tam duuużo Twojej winy. 3 Odpowiedź przez wika_06 2011-11-02 19:38:19 wika_06 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-02 Posty: 6 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?Tak to jest moja wina, że mamy ślub, mieszkamy razem, a mój mąż nie jest już stanu to super, że możesz wpadać bez zapowiedzi do rodziny mimo, że mogą akurat uprawiać seks albo po prostu odpoczywać. Ja do rodziców też mam klucze ale bez pukania i zapowiedzi nie wchodzę bo trzeba się szanować nawzajem i swoją prywatność. Nie po to wkłada się pieniądze w mieszkanie i robi się po swojemu(bo opłaty przecież też robimy my), żeby ktoś ci wchodził jak tego nie jego zarobkach pisze dlatego, że ma za dużo w dupie i chce jeszcze więcej a my ledwo ciągniemy do końca miesiąca. Więc powiedz mi gdzie tu moja wina?Chyba w tym, że chce spokojnie żyć bez tej jego porytej rodziny. 4 Odpowiedź przez Teo 2011-11-02 19:50:27 Teo Gość Netkobiet Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną? Noale tej rodziny tak strasznie dużo w tym domu?! Ciagle? non- stop??Może trzeba na spokojnie i sposobem? Po pierwsze trzeba było nie brać kredytu na ślub..."Zastaw się a postaw się" nie jest dobrym przysłowiem... Ale już po ptokach więc trzeba z tym wpada kiedy chce bez zapowiedzi? Ok. Jak nie ma Was w domu to Ci nie przeszkadza. Ale jak jesteście to załóż łańcuch na drzwi i już nie wparuje z głupia frant, proste. Poza tym wydaje mi się, że trzeba by konkretnie porozmawiać z braćmi i z ojcem, który jest 3 właścicielem mieszkania. 5 Odpowiedź przez nikaa1982 2011-11-02 19:58:26 nikaa1982 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-19 Posty: 271 Wiek: 34 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?A tu Cię boli... zazdrość. Też uważam, ze branie kredytu na wesele to jakaś pomyłka. Poza tym wkładanie pieniędzy w nieswoje mieszkanie to druga pomyłka. Ja jak uprawiam z mężem sex, nie biegnę otwierać nikomu drzwi a i kluczy do NASZEGO domu nikt nie ma. 6 Odpowiedź przez wika_06 2011-11-02 22:06:33 wika_06 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-02 Posty: 6 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?6 tysięcy na ślub to dużo?ja niestety jestem teraz bez pracy więc jest ciężko i tym bardziej mnie denerwuje, że ktoś komu się powodzi, czyli bratu męża oczekuje od nas pieniędzy i się panoszy. Nie nie są często, ale jak już to właśnie tak znienacka. I jakie nie swoje mieszkanie?Mąż jest jednym ze współwłaścicieli, to my płacimy rachunki i tylko my tam mieszkamy. Z tego co mąż mówił to bratu skończyły się pieniądze z kredytu i przez to chce wyciągnąć od nas. I jaka zazdrość o co? A miło by ci było jakby ci obcy chłop wparował do mieszkania i grzebał w rzeczach osobistych?-bo tam gdzie są moje tam były kiedyś jego, zostały przełożone w inne miejsce więc musiał wszystko przeszukać żeby znaleźć. Ja bym po prostu chciała się czuć swobodnie w domu i bezpiecznie, dla mnie to nie jest normalne bo w mojej rodzinie takie rzeczy się nie dzieją, żeby brat męża nie miał szacunku dla nas..A co do teścia to powiedział, żebyśmy tylko rachunki płacili i możemy mieszkać bo on też ma gdzie, a do wyczynów brata nie chce się wtrącać. Na marginesie teść też miał przed ślubem nawyk przychodzenia kiedy chce i otwierania samemu drzwi-odpuścił po ślubie. 7 Odpowiedź przez dayzi 2011-11-02 22:47:53 dayzi Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-29 Posty: 904 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną? Mieszkanie jest współwłasnościa 3 osób i te trzy osoby mogą tą nieruchomością dowolnie zarządzać do wysokości udziału. Możecie zmieść współwłasność dogadując się lub sądownie. Brat zaproponował sprzedaż swoich udziałów, więc należałoby się zastanowić nad jego ofertą. A teść może zrobić np. darowiznę na Twojego męża. Dopiero wtedy to mieszkanie będzie Wasze. Jako współwłaściciel brat może zażądać od posiadacza(a jest Twój mąż)"wydania rzeczy" czyli prościej mówiąc umożliwienia mu mieszkania w swojej części (lub np. wynajęcia) , nie musi tam mieszkać ale np. zażąda pokoju, dostępu do kuchni i łazienki...będzie wpadał do siebie kiedy tylko przyjdzie mu ochota i musi mieć swoje klucze Brat może również zażyczyć sobie za użytkowanie jego części Wika tylko w swoim domku. Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów, bez podawania przyczyny. 8 Odpowiedź przez wika_06 2011-11-02 23:09:17 wika_06 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-02 Posty: 6 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?Dziękuję ślicznie za te informacje, szczerze mówiąc nie wiedziałam tego wszystkiego, niestety mąż nie dostałby nawet tak wysokiego kredytu około 60tyś., po za tym nie dam się wzbogacić takiemu wstrętnemu człowiekowi żerującemu na innych. Przykre to jest bo mąż boi się odezwać a przecież to siła charakteru tak mi się w nim podobała. Czuję się oszukana 9 Odpowiedź przez nikaa1982 2011-11-03 10:50:35 nikaa1982 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-19 Posty: 271 Wiek: 34 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?Widzę, że Ty niczego nie zrozumiałaś. Tak jak Deyzi napisała mieszkanie jest własnością 3 osób i każda z tych osób może zarządzać swoją częścią. Ty się czujesz jakby to było WYŁĄCZNIE Twoje mieszkanie a oni się "rządzą". Musicie się dogadać z bratem, może uda się go spłacić, nie wiem dogadać się, że będziecie go spłacać przez najbliższe 10 lat. Uwierz mi w życiu nie ma nic za darmo. Innym wyjściem jest sprzedanie tego mieszkania i podzielenia się po równo. 10 Odpowiedź przez Fajka 2011-11-03 11:01:39 Fajka Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-01 Posty: 287 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?Wika wybacz, ale właśnie Ty usiłujesz żerować na innych skoro sądzisz, że należy Ci się czyjaś część mieszkania dlatego, że ma on dom i duże że Ty nie masz nie znaczy, że obcy facet ma Ci dać i bratu też nic nie musi dawać, takie zasady nie istnieją. To że wyszłaś za mąż nie oznacza, że ktoś ma Ci ofiarować swoją własność. To, że nie wiedzieć czemu remontujesz nie swoje mieszkanie (?) nie oznacza, że ktoś ma Ci je oddać w prezencie. To że nie masz pracy to nie sprawa brata Twojego męża chociaż jest bogaty. Czy takie oczywiste rzeczy naprawdę nie wydają Ci się zrozumiałe ?Jedyne czego możecie domagać się od brata to w pierwszej kolejności robienia opłat za swoją część skoro mieszkanie najwyraźniej traktuje jak swoje i mówi co gdzie może leżeć, a następnie uregulowania sytuacji poprzez sprzedaż mieszkania i podział otrzymanej kwoty między Was bądź spłata pozostałych współwłaścicieli przez tego, który chce mieszkanie zatrzymać. I to faktycznie nie orientujesz się dobrze w tego typu sprawach najlepiej udaj się po poradę do prawnika/notariusza, tam dowiesz się jak wszystko musi być zorganizowane, żeby nikt Was nie oszukał... Mężowi się nie dziwię, że nie chce awanturować się ze swoją rodziną bo jest w niewygodnej i niezręcznej sytuacji. 11 Odpowiedź przez NiobeXXX 2011-11-03 11:33:30 NiobeXXX Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: życie ciągle sprawia mi zawód Zarejestrowany: 2011-01-06 Posty: 1,162 Wiek: gdy urodził się Chrystus byłam w liceum Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną? Mieszkanie, z tego co zrozumiałam jest własnoscią 3 osób; meża, brata meża i teścia, każdy z nich ma takie samo prawo do przebywania w nim i korzystania ze wszelkich można rozwiąć dając mieszkanie do wyceny- wartość podzielić na 3 i teść może zrzec sie swojej czesci na rzecz meża lub brata meża. Jesli chcesz by mieszkanie było wasze musisz brata męża spłacić, wszystsko musi być załatwiane przy pomocy jednocześnie piszesz, ze mieszkanie jest własnościa teści- jeśli tak byłoby, to ten na kogo jest lokal pisany decyduje komu go jeszcze jedna opcja; mieszkanie było własnościa teścia i teściowej, 50% wartości mieszkania nalezy do teścia, a 50 % należące do teściwoej dzieli sie na brata i z mężem i teściem na konsultacje do notaariusza, wtedy sie wszystko wyjasni a nie spłacając brata nie uwolnicie sie od niego, ma prawo do czesci tego mieszkania, nie wszystko możesz zagarnąć dla siebie. Powstaje. Jestem bardzo spokojny. Niechaj mijają miesiące i lata niczego mi już nie odbiorą, niczego już odebrać nie mogą. Tak bardzo jestem sam, tak niewyczekujący, iż mogę wyglądać bez Remarque 12 Odpowiedź przez Kriss 2011-11-03 16:45:08 Ostatnio edytowany przez Kriss (2011-11-03 16:46:05) Kriss 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-28 Posty: 1,360 Wiek: 37 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną? Fatalna sytuacja już na starcie. Pomijając fakt iż najpierw trzeba było zapewnić sobie autonomiczny dach nad głową, a dopiero potem wyprawiać weselicho za kredyty spłacane przez lata. Takie rzeczy reguluje się PRZED zamieszkaniem. Jest wiele form prawnych, które umożliwiają normalne mieszkanie w nie swoim lokalu. Wystarczy poszukać w internecie albo rzucić kasą - jakieś 100PLN, wybrać się do prawnika i uzyskać fachową zwyczajnie podnajmować lokal od rodziny męża - podpisać stosowną umowę i normalnie płacić kasę za wynajem - na preferencyjnych warunkach, bo 1/3 należy do Twojego męża. Zamieścić w umowie stosowne paragrafy dotyczące decyzji o ewentualnych remontach i pokryciu za nie kosztów - z rozstrzygnięciem czy remonty są konieczne, czy jest to jedynie fanaberia. I wszystko na piśmie pod rygorem nieważności. Można tak skonstruować umowę, żeby kwotę wykupu rozłożyć na comiesięczne raty - cuda wianki można w co Ty topisz prywatną kasę - to jest Twoja sprawa. Mieszkasz tam za friko - z pewnością rodzina męża przelicza ile zapłacilibyście za wynajem. A to że robicie "opłaty" - rozumiem że boli Cię czynsz, który trzeba w całości zapłacić - bo reszta opłat to jest to co zużyjecie. Można zawrzeć w umowie że kwota czynszu - w wysokości 2/3 - jest na poczet spłaty wartości patrzy na siebie i w swoją kieszeń - to ze Twojego szwagra stać na chałupę za 300 tysięcy bo zarabia 5 patoli na miesiąc - to jest absolutnie i wyłącznie jego sprawa. Nie ma Cię w dowodzie, nie ma obowiązku łożyć na Twoje wydatki ani zapewniać Ci preferencyjnych warunków życia - bo wyszłaś za jego brata. To że nie masz teraz pracy - to też nie jego sprawa. Co to wogóle za podejście? 13 Odpowiedź przez wika_06 2011-11-03 17:23:09 wika_06 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-02 Posty: 6 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?Jedyne co to kupiliśmy narożnik za ślubne i odnowiłam meble. Pewnie, to że nam jest ciężko a on żyje jak król nie powinno go obchodzić. Niech siedzi nam na głowie, żąda pieniędzy za to, że oddycha a my nigdy nie będziemy mieli dzieci bo nas nie będzie na nie stać bo przecież trzeba go spłacić. My zdychajmy z głodu, a on niech śpi na pieniądzach. Co to za podejście??Gdzie współczucie i ludzkie odruchy?? My sobie wszystkiego odmawiamy a on będzie miał mieszkanie, dom i jeszcze kasę od nas. Po moim trupie. Co do podziału teść ma 50% reszta po 25% i to teść jest zapisany jako główny właściciel. Zameldowana jestem ja, mąż i teść. Przed ślubem nie było nawet słowa o mieszkaniu, mogliśmy mieszkać i wszystko było dobrze-czyli jak mąż mieszkał sam zanim się poznaliśmy. Jakbym wiedziała, że będą takie problemy to myślało by się, żeby znaleźć jakieś mieszkanie, a nie brać ślub. 14 Odpowiedź przez anna0804 2011-11-03 18:24:45 anna0804 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-21 Posty: 548 Wiek: 29 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?Jak tu mozna sprzeczac sie o pieniadze przeciez to nie najwazniejsze...powinniscie wszyscy porozmawiac i dojsc do tak mozna brat z bratem sprzecza sie o skoro on juz ma swoje po co wchodzi do was z "butami" nierozumiem tegokolejny raz dziwie sie ze pieniadze sa wazniejsze od rodziny.... 15 Odpowiedź przez NateVenus88 2011-11-03 18:29:50 NateVenus88 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-26 Posty: 132 Wiek: 24 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną? Ja Cie rozumiem. Bo tutaj nie chodzi o prawo (jest jakie jest) tylko o ludzkie stosunki... Na Twoim miejscu tez czulabym sie oszukana i mialabym pretenscje. Na miejscu Twojego meza natomiast nie pozwolilabym bratu wejsc sobie na glowe. Bo kim on jest, ze nie liczy sie ze zdaniem innych? Ma prawo- to fakt, ale wypadaloby przynajmniej zachowac odrobine kultury i dobrego wychowania. Kasa z tego nie zwalnia... Ja np mieszkam w mieszkaniu, ktore zostawili rodzice (oboje mieszkaja po rozwodzie gdzies indziej). Nalezy do mnie 50% mieszkania, drugie pol jest siostry. Ona mieszka z mezem w jego mieszkaniu, to nie jest jej potrzebne. Zdaje sobie sprawe, ze jestem sama z corka i w najblizszym czasie nie ma szans zebym ja splacila. Poza tym nigdy nie powiedziala, ze tego ode mnie oczekuje. Klucze od mieszkania oczywiscie ma, moze kilka razy wpadla na kawe bez uprzedzenia (wiedzac, ze jestem w domu). Jak przez jakis czas mieszkalam z partnerem, nie bylo mowy o takim zachowaniu. "Wiem, że trudno jest uwierzyć jak łatwo stać się dla kogoś tylko wspomnieniem..." ...kobieta albo kocha, albo nienawidzi... 16 Odpowiedź przez NiobeXXX 2011-11-03 19:29:26 NiobeXXX Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: życie ciągle sprawia mi zawód Zarejestrowany: 2011-01-06 Posty: 1,162 Wiek: gdy urodził się Chrystus byłam w liceum Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną? Przy podziale majątku nie takie rodzinne "koalicje" ulegały rozpadowi, wtedy nie ma miejsca na ludzike odruch itp..gdy mój tata spisał na jedną z sióstr cześć swego spadku po matce dwie pozostałe siostrzyczki (które same też maja niezłe chatki ) nie odzywają sie do taty, siostry i ich ojca (bo też swą czesc spisał na tą siostre co mój tata).Pożarły sie niemiłosiernie, nie było dobrego wychowania, kultury, współczucia i tata oberwał bo bez porozumienia z siostrzyczkaim spisał swą czesć na inną sie szybko zabrac ze te sprawe i zacząć to prostować, bo brat raczej nie odpuści tych 25%, a ty w to mieszkanie jak na razie za dużo nie włożyłas (to nie był kapitalny remont od podłogi po sufit ) i dziwne, ze ani teśc ani mąz nie zadecydowali przed ślubem jak podział mieszkania bedzie wyglądał ( ty mogłaś nie miec o tym pojecia ) i co zrobić z cześcia brata. Powstaje. Jestem bardzo spokojny. Niechaj mijają miesiące i lata niczego mi już nie odbiorą, niczego już odebrać nie mogą. Tak bardzo jestem sam, tak niewyczekujący, iż mogę wyglądać bez Remarque 17 Odpowiedź przez pina_mc 2011-11-03 21:37:34 pina_mc Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-04-27 Posty: 168 Wiek: 19 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną? Ale dobra jesteś! Współczuję Twojemu mężowi.. Ludzie do Ciebie piszą, a do Ciebie jak grochem o ścianę. Tak naprawdę to w ogóle nie jest Twoje mieszkanie, a najwięcej byś chciała się w tej kwestii udzielać. On nie żąda od Was pieniędzy za to, że oddycha tylko za część JEGO mieszkania. Te pieniędze mu się należą, i nie jest ważne czy zarabia 5tysięcy czy milion na miesiąc. Ciekawe czy Ty byś dała komuś w prezencie 60tys złotych mając na karku 300tys kredytu i remontując własny dom??Co to za podejście??Gdzie współczucie i ludzkie odruchy??A Ty jakie masz podejście? Gdzie Twoje ludzkie odruchy?Oczekujesz, że brat męża będzie robił Wam kiludziesięciu tysięczne prezenty, zerwie z Wami kontakt. To jest również Jego mieszkania i równie dobrze On mógłby zażądać byś Ty tam nie przebywała i byś się zapowiadała na każde przyjście. Zgodziłabyś się? Rzeczywistość nie zgadza się z moją teorią?Tym gorzej dla rzeczywistości! 18 Odpowiedź przez Fajka 2011-11-03 22:15:30 Fajka Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-01 Posty: 287 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?Dokładnie, w 100 % zgadzam się z przedmówczynią. Wika, brat Twojego męża też nie musi dawać Ci nic za to że oddychasz ani za to, że nie stać Cię na dzieci. Twoje życie, Twoje dzieci, Twoje zmartwienie. To jest smutne, ale tak jest. Śpi na pieniądzach bo się ich dorobił i potrafi o nie zadbać, jak widać. podejście i odruchy to wiesz... można sobie stawiać takie wymagania. Możesz zadbać o to by mieć pięć tysięcy miesięcznie a potem z nadmiaru oddać komuś ćwierć chaty. Możesz pół swojego narożnika oddać komuś kto nie ma na skarpetki, w czym problem ?Straszni są ludzie, którzy sądzą, że to że fakt iż sami nie potrafią albo nie mogą mieć tyle co np. rodzina zobowiązuje innych do sponsorowania im życia. Obowiązek to się ma utrzymać i wykształcić swoje dzieci do określonego momentu bądź zapewnić byt i opiekę rodzicom gdy są już w podeszłym też mam jak jedna z przedmówczyń z rodzeństwem zupełnie, ale to zupełnie inne układy niż tu przedstawione i o takich wydzierankach finansowo-jakiś, podchodach i innych nie ma mowy. Sądzę, że głównie dzięki temu iż nikt z nas nie jest jak autorka wątku ani nie ma takiego współmałżonka... Żeby być traktowanym godnie jednak trzeba i ze swojej strony wykazać się godnością. Myślę, że brat Twojego męża nie widział problemu do momentu ślubu bo wcześniej po prostu umożliwiał mieszkanie we wspólnym lokum bratu, który jeszcze się nie ustabilizował i sobie pomieszkiwał. Całkiem w porządku. Zobaczył że po ślubie zapuszczacie tam korzenie, robicie remonty jakbyście byli u siebie a jego prawo własności macie w pupie to daje Wam do zrozumienia co jest Wasze a co jego. Chyba wiesz, jeżeli jak widać chciałabyś skorzystać na rodzinie męża ile się da to przynajmniej nauczyć się nie drzeć z nimi kotów. Z teściem już na ostrzu noża, teraz martwisz się że mąż nie poawanturuje się z bratem... chcesz dorosłych mężczyzn porozstawiać po kątach i mówić im co Ci się należy bo weszłaś w rodzinę z gołym tyłkiem i bez zarobków ? Żal. 19 Odpowiedź przez Kriss 2011-11-04 07:58:07 Kriss 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-28 Posty: 1,360 Wiek: 37 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną? wika_06 napisał/a:Jedyne co to kupiliśmy narożnik za ślubne i odnowiłam właściwie żadnej kasy nie zainwestowałaś - bo narożnika sama używasz tak jak i mebli. Jabyś wynajmowała nieumeblowane mieszkanie - musiałabyś mieć swoje meble a za wynajem płacić napisał/a:Pewnie, to że nam jest ciężko a on żyje jak król nie powinno go obchodzić. Niech siedzi nam na głowie, żąda pieniędzy za to, że oddycha a my nigdy nie będziemy mieli dzieci bo nas nie będzie na nie stać bo przecież trzeba go spłacić. My zdychajmy z głodu, a on niech śpi na pieniądzach. Co to za podejście??Gdzie współczucie i ludzkie odruchy??Pretensje do garbatego że ma dzieci proste. W ramach ludzkiego odruchu - oddaj wszystko co masz biedniejszym. Ty nie pytasz o ludzki odruch tylko masz postawę roszczeniową wobec CUDZYCH pieniędzy. Bo Ci się należy, bo wyszłaś za brata a teraz siedzisz w domu na bezrobociu i skręca Cię że on jest zaradniejszy od Twojego męża. O takich rzeczach jak dach nad głową i dzieci myśli się przed ślubem a nie po. I jeszcze żąda żeby finasował nie ten co robi - a ten co ma więcej kasy. Komuna napisał/a:My sobie wszystkiego odmawiamy a on będzie miał mieszkanie, dom i jeszcze kasę od nas. Po moim trupie. Co do podziału teść ma 50% reszta po 25% i to teść jest zapisany jako główny właściciel. Zameldowana jestem ja, mąż i zawsze można. Nie ma problemu. A brat? Może jeszcze będzie miał ze trzy samochody i wypoczywał będzie na Kanarach. A Tobie nadal nic do tego. Choćby Cię na lewą stronę wywróciło. I tu mamy miłość rodzinną "po moim trupie" - cudnie. Ale Cię zżera. A może tak rękawki zakasac i do pracy - a jak nie ma - za granicę, pozasuwać i dopiero wtedy, na swoim się rządzić. A nie u obcych ludzi co?wika_06 napisał/a:Przed ślubem nie było nawet słowa o mieszkaniu, mogliśmy mieszkać i wszystko było dobrze-czyli jak mąż mieszkał sam zanim się poznaliśmy. Jakbym wiedziała, że będą takie problemy to myślało by się, żeby znaleźć jakieś mieszkanie, a nie brać ewidentnie Ty stanowisz problem, skoro przed ślubem mąż sobie mieszkał na kawalerskim. Gdybyś poczyniła odpowiednie ustalenia twarzą w twarz albo na piśmie względem mieszkania u rodziny Twojego męża - nie byłoby problemu. A tak wluliłaś tyłek na nie swoje i się rzucasz że spłacać na pewno nie będziesz, bo oni mają więcej. Bardzo rodzinna postwa. Taka niekonfliktowa. No i w zupełności fair. Normalnie Ty jesteś przekonana że to mieszkanie Ci się z automatu należy w ramach kwitu z Urzędu Stanu Cywilnego. 20 Odpowiedź przez marena7 2011-11-04 10:17:59 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną? wika_06 napisał/a:Jedyne co to kupiliśmy narożnik za ślubne i odnowiłam meble. Pewnie, to że nam jest ciężko a on żyje jak król nie powinno go obchodzić. Niech siedzi nam na głowie, żąda pieniędzy za to, że oddycha a my nigdy nie będziemy mieli dzieci bo nas nie będzie na nie stać bo przecież trzeba go spłacić. My zdychajmy z głodu, a on niech śpi na pieniądzach. Co to za podejście??Gdzie współczucie i ludzkie odruchy?? My sobie wszystkiego odmawiamy a on będzie miał mieszkanie, dom i jeszcze kasę od nas. Po moim trupie. Co do podziału teść ma 50% reszta po 25% i to teść jest zapisany jako główny właściciel. Zameldowana jestem ja, mąż i teść. Przed ślubem nie było nawet słowa o mieszkaniu, mogliśmy mieszkać i wszystko było dobrze-czyli jak mąż mieszkał sam zanim się poznaliśmy. Jakbym wiedziała, że będą takie problemy to myślało by się, żeby znaleźć jakieś mieszkanie, a nie brać Cię zżera, że brat męża ma wiecej niż Wy i uważasz, że z tego powodu powinien wam zrobić prezent ze swojej części mieszkania. Bo śpi na pieniądzach, a Wy jesteście biedni. Twoja postawa jest nie do przyjęcia i chyba dlatego jesteś skłócona z rodzina męża bo uważasz, że Tobie się coś należy za sam fakt bycia żoną. Wymagasz od innych współczucia i ludzkich odruchów, a w zasadzie ich żądasz. Nikt nie lubi być zmuszanym do za własną biedę odpowiadacie sami. 21 Odpowiedź przez NiobeXXX 2011-11-04 19:59:25 NiobeXXX Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: życie ciągle sprawia mi zawód Zarejestrowany: 2011-01-06 Posty: 1,162 Wiek: gdy urodził się Chrystus byłam w liceum Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną? Nie zainwestowałas w remont mieszkania prawie nic, wiec dlaczego niczym pijany płotu tak kurczowo sie go trzymacie- wyprowadzcie sie, teść i brat was spłacą i macie gotową pierwszą wpłate za własne mieszkanie- ja wolałabym tak zrobic niż żreć sie o to kto ma wiecej, kto jest biedniejszy, komu z racji biedy wiecej sie nalezy a komu z racji życia jak Prince Will nic sie nie tak, problem z głowy, mam własne M , nie wazne ciasne czy nie i urządzam je jak chce a czesc kredytu spłacam w ratach, wiele osób tak robi, to kerdyty dłuuuugo terminowe (jak spłacą bedą mieli ok 60-dzieciątki). Powstaje. Jestem bardzo spokojny. Niechaj mijają miesiące i lata niczego mi już nie odbiorą, niczego już odebrać nie mogą. Tak bardzo jestem sam, tak niewyczekujący, iż mogę wyglądać bez Remarque 22 Odpowiedź przez wika_06 2011-11-13 15:28:24 Ostatnio edytowany przez vinnga (2011-11-13 16:56:54) wika_06 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-02 Posty: 6 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?do pina_mc- idź do banku weź kredyt na 60 tysięcy i spłacaj go latami nie mając z tego nic oprócz ewentualnych długów żeby jakoś żyć z miesiąca na miesiąc. do Fajka- pracy nie mam od niedawna- jak poznałam męża zarabiałam 2 razy tyle co on. Mąż wzioł 6 tysięcy kredytu na wesele ja zaoszczędziłam 11 tysięcy i ty mi mówisz, żę weszłam z gołym tyłkiem?Żal mi tych wszystkich was piszących, że ja żeruje na innych. Idźcie wszyscy do banku i weźcie taki kredyt-chyba nie wiecie co piszecie?? Mężowi jak był kawalerem nigdy nie starczyło do ostatniego mimo, żę dopóki się nie wprowadziłam teść płacił mu wszystkie rachunki. Oprócz 11 tysięcy które sama zaoszczędziłam i włożyłam w wesele- a jeszcze zostało tych pieniędzy- z pieniędzy męża grosz po groszu odłożyłam pieniądze na podróż poślubną. Do Kriss- jaką postawę roszczeniową??A niech on ma swoje 25%na papierku ale to nie upoważnia go do wpadania bez zapowiedzi bo to my robimy wszystkie opłaty i my tam mieszkamy-ciekawe czy on by chciał, żębym ja mu tam wpadała do niego bez zapowiedzi jak bzyka żonę np.? Jeżeli on nie okazuję nam szacunku to niby czemu ja mam mu okazywać bo co?bo na papierku ma jakies procenty?My tworzymy dom, w którym kiedyś będą z nami również dzieci. Do tego potrzebna jest stabilizacja i spokój a nie szarpanie się z walniętym bratem. NiobeXX bardzo mądrze piszesz- tylko gdybyśmy się wyprowadzili i chcieli żeby brat męża i teść nas spłacili to nie dostalibyśmy od nich ani grosza. Dlaczego? Bo brat ma kredyt na 300 tysięcy który będzie spłacał w cholerę i jeszcze dłużej więc napewno nigdy by nas nie spłacił a teść do tej pory spłaca kredyt bo sobie kupił terenówkę i podobno właśnie dlatego nie dołożył do wesela ani za tym jest na emeryturzę więc nie wiem z czego miałby nas spłacić no i jeszcze mieszka ze swoją kobietą- która zreszta wyrzyciła go z domu bo chciał mężowi płacić rachunki do ślubu a ona mu zabroniła i się pokłucili. Także gdybyśmy chcieli,żeby to nas ktoś spłacił to nikt by tego nie zrobił, dlatego my też nie będziemy nikogo spłacać. 23 Odpowiedź przez vinnga 2011-11-13 17:01:52 vinnga 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-01-19 Posty: 17,298 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?Wika, przyszłaś na to forum po poradę, przedstawiłaś swój problem - powinnaś być wdzięczna za zainteresowanie Twoim wątkiem, podziękować użytkowniczkom za poświęcony czas i uwagę, a nie je obrażać! Edytowałam Twój post, który był poniżej wszelkiej krytyki. Możesz się nie zgadzać z opiniami, możesz z nimi dyskutować, ale NA ODPOWIEDNIM POZIOMIE! Żadna z użytkowniczek nie użyła wobec Ciebie takich sformułowań, jakich Ty użyłaś. Pragnę Cię poinformować, że kontynuowanie wypowiedzi w obraźliwym stylu poskutkuje zbanowaniem Twojego konta. Temat pozostanie, każdy będzie mógł się wypowiedzieć, a Ty będziesz mogła tylko te wypowiedzi poczytać, bez możliwości reakcji. Jeśli tego chcesz - nazywaj dalej wypowiadające się użytkowniczki idiotkami 24 Odpowiedź przez Opiekunka13 2011-11-15 12:51:34 Opiekunka13 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: technik Zarejestrowany: 2011-10-20 Posty: 781 Wiek: 41 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną? nikaa1982 napisał/a:Wiesz ja się wogóle nie dziwię, że nie możecie wymienić zamków bo to nie WASZE mieszkanie. Nie rozumiem też dlaczego piszesz ile zarabia brat męża i jaki ma kredyt, ile ma domów i mieszkań. To jest naprawdę mało istotne. Niestety dopóki mieszkanie będzie wspólne brat męża ma prawo wpadać kiedy chce. Ja do swojego domu rodzinnego przyjeżdzam kiedy chce i również mam klucz, tak jak brat i siostra. Z bratem mieszkamy w tym samym mieście i też wpadamy do siebie bez zapowiedzi, siostra mieszka odrobinę dalej ale też przyjeżdżamy do siebie kiedy chcemy. I co to za rozliczanie męża czy brat zadzwonił czy nie. Normalnie abstrakcja. Wiesz dla Ciebie to obcy facet a dla niego to BRAT. Wyluzuj trochę bo mam wrażenie że jest tam duuużo Twojej takie samo wrażenie. No i wymień zamki w drzwiach, a wiele Twoich problemów i obaw zniknie. 25 Odpowiedź przez Hannaha 2012-12-06 14:12:58 Hannaha Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-06 Posty: 1 Odp: Rodzina męża jest dla niego ważniejsza, a co ze mną?Witaj Wika_06 trochę stary jest ten Twój post ale napisałaś bo chciałaś porady a co zrobili Ci którzy zamieścili swoje komentarze oczywiście nie wszyscy ale większość Cię skrytykowała i zbeształa. Za grosz w ludziach empatii i obiektywnego zrozumienia problemu! Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Relacje. 8 zachowań, które psują relację matki i córki. Zobacz, co można zrobić, by uniknąć konfliktów, nieporozumień i frustracji. 23.05.2023 09:00. Związek między matkami i ich córkami jest uważany za jeden z najsilniejszych wśród ludzi. Ale te osiem toksycznych zachowań może bardzo osłabiać tę silną więź.
Kiedy słyszę lub czytam od jakiejś narwanej mamuśki synusia, że jego żona powinna dać mu odpocząć, bo przecież on pracuje, a ona siedzi w domu - otwiera mi się nóż w kieszeni. Nie komentuję, bo świata nie zmienię, a i przekonań średniowiecznych też nie, ale ocierając pot z czoła podczas kąpieli dwójki dzieci, usiłując jednocześnie zamknąć swój własny dzień pracy, a do tego utrzymać jako taki porządek, żeby nie kiblować na szmacie do późnej nocy, dochodzę do wniosku, że takie rzucane lekko sugestie, jakoby kobieta poddańczo ma w obowiązku hołubić swojego mężczyznę, powinny być karalne. Drogi mężczyzno, Serio? Powiem ci coś, mężczyzno. Drogi mężczyzno, Jesteśmy matkami. Czasem "tylko", więc zdaniem ogółu siedzimy w domu i malujemy paznokcie. Czasem "jeszcze", więc oprócz malowania paznokci, dodatkowo pracujemy, dorabiamy, żeby zamknąć domowy budżet. A nawet jeśli nie dorabiamy, nie mamy takiej możliwości... to co? Ktoś dawno temu ustalił, że twoja praca jest bardziej "ważna" niż kobiety. Szczególnie, jeśli kobieta swoją pracę wykonuje w domu. Teściowe, ciotki, babcie uczulają nas, żeby szanować pracę mężczyzny, bo nawet jeśli przez pół dnia pierdzisz w stołek i z kolegami grasz w pokera, to w dalszym ciągu "masz gorzej". Bo musisz wyjechać z domu. Serio? 40 minut w samochodzie z muzyką i bez krzyku dzieci jest taką katorgą? To takie poświęcenie, którego nie możesz unieść, które ja powinnam ci zrekompensować? Patrząc realnie. Chodzisz do pracy, ja siedzę w domu. Świat zakłada, że to kobieta jest na uprzywilejowanej pozycji. Dobrze ma - mówi babcia. Powinnaś dać mu odpocząć, on jest przemęczony - mówi teściowa. A może dasz mu się wyspać? - sugeruje koleżanka. Z każdej strony kobieta musi odpierać aluzje, jakoby to, co ona robi, było mniej stresujące, mniej ważne, mniej odpowiedzialne, a praca mężczyzny jest manną z nieba, błogosławieństwem, najdroższym darem. Takie zlewki z poprzedniego systemu i trochę propaganda z ambony, której skutkiem są wyprane mózgi i zero refleksji. Powiem ci coś, mężczyzno. Chodzisz do pracy - racja. Masz masę obowiązków - to fakt. Ale wracasz o tej szesnastej, siedemnastej czy którejś do domu i twoja praca się kończy. Nie ma jej. Twoja mama pogłaszcze cię po głowie i powie, że teraz powinieneś odpocząć, bo ktoś jej kiedyś powiedział, że praca kobiety w domu nie wymaga trzeźwego umysłu. Ale wiesz co? Ta kobieta, która przez dwadzieścia cztery godziny na dobę zajmuje się twoim dzieckiem, też musi być wypoczęta. Może to głupio zabrzmi, ale nikt nie jest w stanie trzeźwo i rozsądnie myśleć, będąc non stop na każde zawołanie, non stop aktywny, non stop coś robiący, myślący, szacujący, bez chwili oddechu, bez chwili odpoczynku, bez szansy oderwania się od życia z salonu do kuchni i z powrotem. Zadbać o dzieci, zadbać o dom, zrobić obiad, posprzątać, ogarnąć swoją pracę, dać ci dupy , no dobra, zupy, żebyś nie narzekał. Nosimy na rękach wasze dzieci. Karmimy je. Każdego dnia, w każdej chwili podejmujemy tysiąc decyzji, które mają wpływ na życie i zdrowie twoich dzieci. Oszacowanie tego, czy zdążymy z wózkiem i tobołami przejść przez ulicę. Zdecydowanie o tym, co będą jadły, co będą piły, co będą czytać, oglądać, zadbanie o to, żeby wzięły leki [jakie leki, czy bezpieczne?], czy można je zostawić w tym momencie same i iść do łazienki, czy jestem na tyle silna, że mogę je podnieść z podłogi, czy dam radę przenieść je na rękach, czy się nie przewrócę, czy nie zasnę podczas karmienia, nie przygniotę, nie uduszę cyckiem ze zmęczenia [ty się kładziesz na łóżku i od razu zamykasz oczy, ja, karmiąc nasze dziecko, nadludzką siłą przed zaśnięciem muszę się powstrzymać, bo obok jest drugie, które nie może zostać bez opieki]. Naprawdę twoja potrzeba odpoczynku jest ważniejsza od bezpieczeństwa twoich dzieci? Bo to o to tu chodzi, a nie rozpieszczanie żony. Nie rozpuścisz nikogo, pozwalając mu na 30 minut chwili dla siebie. Tu chodzi o bezpieczeństwo twoich dzieci. Nawet jeśli bardzo mnie nie lubisz, a nawet nie kochasz, to na razie tylko ja zajmuję się TWOIMI DZIEĆMI. A będąc niewyspaną i przemęczoną, nie będę w stanie zająć się nim odpowiedzialnie. Drogi mężczyzno. Swoim dzieciom do samochodu kupujesz najdroższy fotelik, na głowę zakładasz kask, kupujesz bezpieczne łóżeczka, bramki, ochraniacze, ubezpieczasz je na tysiąc różnych wypadków, a osobie, która na co dzień sprawuje nad nimi opiekę, pozwalasz na permanentne wykończenie, na nieustanne bycie na granicy świadomości i wyczerpania przy jednoczesnym aplauzie społeczeństwa, które utwierdza cię w przekonaniu, że twoja żona tak naprawdę ma szczęście, że nie musi pokonywać dziennie tych 40 kilometrów i siedzieć przy biurku? Constance Hall napisała: Nie mamy w domu szefa, który by nas zwolnił, jeśli zaśniemy za kółkiem przy dziecku. Nie ma oficjalnych ostrzeżeń, jeśli dokonamy złego wyboru i odwrócimy się na sekundę podczas kąpieli dzieci. Tylko konsekwencje są nieco bardziej tragiczne niż wyrzucenie z pracy. Więc błagam, mężczyzno. Nie słuchaj się mamy, cioci, siostry, księdza. Spójrz na swoją wymęczoną kobietę i pozwól jej do cholery odpocząć. ProśbaMaili o tym, że kobiety są wyczerpane, a mąż niewiele pomaga w domu, dostałam już ponad setkę. Kobiety, nie pozwólcie, by wmawiano wam, że to, co robicie w domu jest nic niewarte i niewartościowe, a jedyną osobą, która zasługuje na odpoczynek po pracy, jest mąż. Walczcie o swój odpoczynek! Walczcie o równomierny podział obowiązków, bo od tego nie zależy tylko wasze samopoczucie, ale też zdrowie i życie waszych dzieci. Zastanawiałam się, czy nie zmienić niepodobającego się kilku osobom słowa "pozwolić" w tym moim pamiętnym tekście. I stwierdziłam, że nie. "Pozwolić" to też "umożliwić coś, dopuścić do czegoś, nie przeszkodzić czemuś". I tak też, drogi mężczyzno, o to właśnie chodzi. "Nosimy na rękach wasze dzieci. Karmimy je. Każdego dnia, w każdej chwili podejmujemy tysiąc decyzji, które mają wpływ na życie i zdrowie twoich dzieci. Oszacowanie tego, czy zdążymy z wózkiem i tobołami przejść przez ulicę. Zdecydowanie o tym, co będą jadły, co będą piły, co będą czytać, oglądać, zadbanie o to, żeby wzięły leki [jakie leki, czy bezpieczne?], czy można je zostawić w tym momencie same i iść do łazienki, czy jestem na tyle silna, że mogę je podnieść z podłogi, czy dam radę przenieść je na rękach, czy się nie przewrócę, czy nie zasnę podczas karmienia, nie przygniotę, nie uduszę cyckiem ze zmęczenia" Daj tę możliwość, nie przeszkadzaj, nie budź, jak drzemie,nie zawracaj gitary, umyj te gary, wyjdź z dzieckiem w domu, zajmij się na sobą na tyle, by ona nie musiała jeszcze po tobie gaci dopierać. Pozwól. Tak jak pozwalasz komu przejść przed ciebie w kolejce albo przesuwasz się na prawo na schodach ruchomych. Udostępnij wpis➡A dla wiejskich [choć nie tylko] matek została też stworzona grupa, na którą serdecznie cię zapraszam TUTAJ➡Możesz też udostępnić wpis i skomentować go na Facebooku Jestem o tym, jak uciec z miasta i wychowywać dzieci na wsi, z dala od sklepów, ale bliżej historię znajdziesz TutajAle ona wciąż się pisze, więc zostań ze mną w kontakcie:
Nie będziesz miała do czego wrócić. Czuję się gorsza, bo praca w domu JEST gorsza. Nie widać efektów. Tak, jakby porządek sam się robił, rzeczy same się prały, lodówka sama zapełniała, obiad sam gotował, a dzieci same wychowywały. W końcu matka siedzi w domu, na urlopie. Szkoda tylko, że ten urlop tak bardzo męczy.
Mama ważniejsza od żonyMatka priorytetemGdy matka triumfujeSłodka idiotkaNie masz siłMatka jest naszą ostoją. Opatrywała nam stłuczone kolana, przytulała i wspierała, gdy pierwsza miłość nas opuściła. Okazywała troskę również inaczej. Przygotowując kanapki do szkoły, a gdy zdążyliśmy podrosnąć, kupiła nam samochód, a nawet własne mieszkanie. Miłość matczyna jest pełna dobroci. Co, jeśli rodzicielka jest dobra za bardzo?Matka priorytetemTeściowa komentuje wasz styl życia. Twierdzi, że tylko jej zdanie jest właściwe i namawia syna do zmiany postępowania. Jest to powszechne zjawisko. Czasem matka naszego wybranka próbuje sprawić, abyśmy w jego oczach wydawały się dużo gorsze, niż jesteśmy w rzeczywistości. Takie osoby są zdolne do przeobrażenia drobnego niedociągnięcia tak, aby osiągnęło rangę kataklizmu. Stracisz cierpliwość do własnego dziecka — nazwie Cię złą, wyrodną matką. Potomek złamie nogę — usłyszysz, że dbasz o dziecko nie wystarczająco. Nie łudź się, nie są to dobre rady. Z pewnością powie to wystarczająco głośno, aby skompromitować Cię w oczach mężczyzny Twojego matka triumfujeJak rozwiązać konflikt? Zdarzyć się może, że mimo wszelkich uzasadnionych argumentów, nie będziesz w stanie przekonać męża do swoich racji. Dosyć częstym dogmatem jest to, że słowa matki są … święte. To, że matka jest jedna, równie często słyszymy. Oliwy do ognia dodaje również fakt, że teściowa staje zawsze po stronie swojego dziecka. Ty jesteś tą złą, niedobrą, nieidealną. Rozpoczynając ciężką rozmowę do przeprowadzenia, zwróć szczególną uwagę na słowa. Nie podważaj autorytetu. Bezpieczniej jest stwierdzić, że masz obawy i zasugerować, żeby podczas kolejnej schadzki sam ocenił. Uświadom, że ją cenisz i szanujesz. Wskaż, że boisz się o ich dalszą przyszłość. Podziel się obawami. Powiedz, że nie chcesz, aby miał o Tobie źle mniemanie, ponieważ musi wysłuchiwać debaty o każdym Twoim potknięciu. W jego oczach zyskasz jako sprzymierzeniec, a nie jako wróg, który chce zaatakować biedną, starą, poczciwą idiotkaJeśli mimo powyższych wad należenia do takiej rodziny, dalej decydujesz się pozostać w związku, to musisz zastosować kilka przydatnych piłeczkę — zwrócenie uwagi? Podziękuj za cenną radę. Zarzucenie umyślnego popełnienia czynu? Przyznaj się, że masz skłonności do niezdarstwa lub jeszcze lepiej pokaż, że się zgadzasz, przeproś i przyznaj do popełnionego błędu. Świetna taktyka, która dekoncentruje przeciwnika. Prawdopodobnie za jakiś czas zabraknie mu spotkania — im rzadziej do nich dochodzi, tym mniejsza szansa na złośliwe szydzenie. Nie masz siłStaraj się nie stawiać pod ścianą swojej miłości i nie zmuszaj do wyboru pomiędzy Tobą a matką. Istnieje ryzyko, że zostaniesz sama. Jedna kwestia, która powinna zmusić Cię do rozwodu, to fakt, że mężczyzna ma nadopiekuńczą mamę. Wtedy występuje naprawdę duże prawdopodobieństwo, że jest maminsynkiem i to właśnie pierwsza kobieta w jego życiu będzie grała pierwsze skrzypce do samego końca. Zawsze podziela jej zdanie a ona myśli za niego. Jeśli Twoje podejrzenia okazały się słuszne — uciekaj. Jeśli nie, to na zawsze będziesz cierpieć. Dzień za dniem niepozorna, starsza pani zabierze Ci go kawałek po kawałku, abyś została całkiem sama. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł lub korzystasz z mojej wiedzy na swoim blogu lub stronie www to wstaw proszę u siebie link do źródła: Tagi: ⭐ kto jest ważniejszy matka czy żona, nie jestem najważniejsza dla męża, rodzice ważniejsi od żony, mąż mówi wszystko matce, gdy mama jest ważniejsza od żony,

Ojciec może więc wykorzystać maksymalnie 4 , 6 lub 14 tygodni zasiłku macierzyńskiego, w zależności od tego czy jest to pierwsze czy kolejne dziecko, oraz od liczby dzieci urodzonych przy porodzie. Im dłuższy okres zasiłku macierzyńskiego wykorzysta matka dziecka, tym mniejsza jego część będzie przypadała ojcu dziecka.

Czuję, że zdanie teściowej znaczy dla męża więcej niż moje. Aleksandra Piłat, 36 l. Zabrze Niemal 15 lat temu, zaraz po naszym ślubie, wprowadziliśmy się z mężem do mieszkania, które on dostał od rodziców. W tym czasie wykończyli sobie dom i zostawili je nam. Właściwie nic nie zmieniło się tam od 30 lat, kiedy robili ostatni remont. Od tego czasu tylko dwa razy udało się odświeżyć ściany, ale meble i cały wystrój są z minionej epoki. Ostatnio miałam już tak dość tego mieszkania, że po raz kolejny poprosiłam męża o remont. Ale on ciągle wymyśla jakieś przeszkody! A to, że nie ma czasu, a to że nie mamy na to pieniędzy. Chyba dopiero teraz przyznał otwarcie, że tak naprawdę to jego mama chciała, żeby tu nic nie zmieniać! Więc to ani kwestia czasu, ani pieniędzy, ani dobrych wspomnień, o których kiedyś opowiadał, tylko jego mamusi... Ale prze cież ożenił się ze mną, a nie z nią, więc dlaczego nie bierze mojego zdania pod uwagę, tylko ciągle słucha mamy? Zastanawiam się, czy on jest takim maminsynkiem, czy może sama nie potrafię pokazać, jak mi na tym zależy. Zdaniem Ewy Dziwne, że po 20 latach nie czujecie się jak u siebie i nie może cie zrobić remontu. Pewnie mąż żywi niechęć do zmian i dlatego zasłania się obietnicą złożoną mamie dawno temu. Porozmawiaj z teściową, nawet poproś ją o rady w kwestii nowego wystroju, które możesz wziąć pod uwagę, ale nie musisz. Może znajdziesz w niej sojuszniczkę i przekonasz do pomysłu także męża. Zdaniem czytelników Maryla: To maminsynek do potęgi! Lepiej uciekaj od niego, bo raczej od mamusi się już nie odklei. Rysia: Może teściowa liczy na to, że wprowadzi się do was na stare lata i dlatego chce, żeby się nic nie zmieniło w mieszkaniu? Ewelina: Wysłałabym mężusia na wakacje i sama zrobiła cały remont! Chyba by się z tobą nie rozwiódł z tego powodu? p Piotrek: Mam taką samą sytuację, ale to żona jest tak przywiązana do mamy. Nie jest to kwestia remontu, ale niemal codziennych obiadków u niej, a nie ze mną...
Elżbieta Rakuszanka - królowa Polski, żona Kazimierza Jagiellończyka, zwana "matką królów". Była córką Alberta Habsburga, księcia Austrii, margrabiego Moraw, króla Niemiec, Czech
zapytał(a) o 16:48 Dlaczego mama mojego chłopaka jest ważniejsza ode mnie Jestem z moim chłopakiem od ponad roku,mamy po 18 lat. Zawsze wiedziałam,że jego mama jest dla niego ważna. W wakacje wyjechał do Szwecji na 3 miesiące,mówiąc mi,że jedzie na rehabilitacje, na koniec,kiedy mial wracac powiedzial,ze tak naprawde jest w pracy,zrobil to dla matki,zeby jej bylo lzej i zeby nie pracowala. Ja bardzo cierpiałam przez ten czas kiedy wyjechał. Ale teraz powiedział mi,że mama jest dla niego najważniejsza. Wiem,że gdyby mial wybierac wybralby mame. Ale ja mu tego nie kazałam robic,sam to zrobil w wakacje. Kiedy przyjechal,wybaczylam mu. Powiedział,ze zrobilby dla mnie wszystko to,co nie wiąże sie z mamą,ze jestem po jego mamie i jak mi nie odpowiada,ze mama jest dla niego wazniejsza to moge go zostawić. Co mam zrobić? Ja go bardzo kocham,nie potrafie bez niego żyć,do jego mamy nic nie mam,ale to w jaki sposob on mi to powiedzial bardzo mnie zranilo,zrobilo mi sie przykro,ze nigdy nie bede dla niego najwazniejsza. To mama bedzie dla niego najwazniejsza zawsze. A mi się wydawalo,ze najwazniejsza osoba jest ta, z ktora chce sie spedzic reszte zycia. A co pozniej,kiedy zalozy wlasna rodzine? tez najwazniejsza bedzie jego a nie ta, ktora zalozy. Najwazniejsza tez bedzie mama,nie zona. A mowił mi,ze jestem najwazniejsza,ze dla mnie zyje,ze chce sie budzic i zasypiac przy mnie. A teraz wychodzi,ze zawsze będę tą drugą. Co mam zrobić? Pomóżcie,proszę. Odpowiedzi Emixxx!i odpowiedział(a) o 16:50 Myślę, że nie możesz zrobić nic bo chłopak jest odpowiedzialny. Spróbuj go zrozumieć. Przecież mama była z nim od zawsze. może ja po prostu przesadzam,ale tak czuję,więc nie wiem może to moja wina :( Witaj :) doskonale Cie rozumie znajduje sie w podobnej choc mysle ze gorszej sytuacji,znam to uczucie kiedy czujesz ze jestes z boku mimo ze chlopak zapewnia Cie ze to Ty jestes najwazniejsza,mam takie pytanko czy mama Twojego chlopaka Cie akceptuje ? czy wtraca sie do was ? wiesz tu napewno jest potrzebny tez czas az on dojdzie do tej decyzji ze chce ulozyc sobie zycie z Toba nie z mama choc wiem teraz myslisz ze to pewnie nigdy nie rozmawiac z nim powiedziec ze boli Cie to ze nie jestes na tym miejscu na jakim powinnas byc,powiedz mu ze go bardzo kochasz i chcesz zeby choc troche staral sie to zmienic jesli chce spedzic zycie z Toba. Uważasz, że ktoś się myli? lub
Długość urlopu obejmuje 2 dni. Wniosek o przyznanie tego rodzaju urlopu ojciec składa m.in. w dniu narodzin dziecka. Jeżeli jest zainteresowany opieką nad żoną po porodzie, powinien ubiegać się o wolne tuż po przyjściu dziecka na świat. Wypełniając wniosek o urlop okolicznościowy można skorzystać ze wzoru (jeżeli udostępnia Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2014-10-14 13:25:36 kama222 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-14 Posty: 1 Temat: Siłownia ważniejsza od żonyWitam Nie wiem co mam robić od ponad roku moj maz chodzi na siłownie i to sie dla niego tylko liczy ale on twierdzi ze nie .... Cały czas tylko przeglądanie ćwiczeń w necie jego dieta , non stop.... Niby chodzi tylko trzy dni w tyg ale jak poproszę zeby ze mną został i spędził ze mną czas to nie bo musi iść na siłownie .... Nawet w jeden dzień poszedł pomimo ze byłam przeziębiona i mówiłam zeby sie mną zaopiekowal to nic z tego .... Siłownia diety cwiczenia to sie tylko liczy .... Nie raz tak było ze nie miał sił ze mną wyjść na spacer bo zmęczony po pracy ale na siłownie zwarty i gotowy za każdym razem. 2 Odpowiedź przez netmisiek 2014-10-14 13:31:05 netmisiek Net-facet Nieaktywny Zawód: handlowiec Zarejestrowany: 2014-08-04 Posty: 141 Wiek: 41 Odp: Siłownia ważniejsza od żonyChcesz z nim spędzać więcej czasu? Więcej być razem? To zacznij z nim chodzić na siłownię! Nie dla niego, tylko dla siebie. A przy okazji... z nim! 3 Odpowiedź przez pakoneksti 2014-10-14 14:00:34 pakoneksti Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-11 Posty: 25 Odp: Siłownia ważniejsza od żonyNie zrozumiesz tego jeśli nie ćwiczysz .To jest dla niego cześć życia ,gdy nie zrobi treningu będzie czuł się fatalnie. Doceń to ,że twój mąż ma jakaś pasje ,że nie wychodzi na wódkę czy na imprezy, zamiast to ćwiczy ! Dobrym pomysłem by było jak byś zaraziła się tą pasją co on ma i ćwiczyli byście razem 4 Odpowiedź przez chaber05 2014-10-14 16:38:47 chaber05 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-05-22 Posty: 1,676 Odp: Siłownia ważniejsza od żonyJa też mam swoje hobby, ale gdyby staruszek źle się poczuł zostaję. Kwestia priorytetów. Nasze zainteresowania nie mogą być w hierarchii wyżej niż nasz partner/małżonek/dzieci. 5 Odpowiedź przez Tom94 2014-10-14 16:56:08 Tom94 Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-26 Posty: 3,566 Odp: Siłownia ważniejsza od żony To chyba jesteś w związku z moim kumplem Identyczna sytuacja 6 Odpowiedź przez pitagoras 2014-10-14 16:59:09 pitagoras Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-16 Posty: 4,269 Wiek: jak Jezus pod koniec kariery Odp: Siłownia ważniejsza od żonyTrzy razy w tygodniu tego o wiem trening trwa do dwóch godzin, wliczając w to pogaduchy przed i po będzie ze Ty akurat wtedy chcesz spędzać z nim czas..Mi to zalatuje zwykłą samo jak to byłaś przeziębiona i co z tego?W jaki sposób jego obecność wpłynęłaby na Twój stan zdrowia/samopoczucie? jest zwykła zazdrość o hobby i nic poza babskie sprawdzanie co jest dla faceta ''ważniejsze''- objawiające się nagłymi ''potrzebami'' akurat wtedy gdy mężczyzna jest czymś/kimś zajęty. 7 Odpowiedź przez sosenek 2014-10-14 17:21:39 sosenek Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-07 Posty: 2,751 Wiek: 30 lat minęło Odp: Siłownia ważniejsza od żonypitagoras ma racje. też miałam fana siłowni i innych sportów, nie było sensu z tym walczyc, nawet nie chciałam wiec sie przyłaczyłam i chodzilismy razem na siłke, basen itd:) 8 Odpowiedź przez chaber05 2014-10-15 19:00:31 Ostatnio edytowany przez chaber05 (2014-10-15 19:01:14) chaber05 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-05-22 Posty: 1,676 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Może ona chce spędzać z nim więcej czasu, a może jest zazdrosna. Tylko darujcie sobie te rady o przyłączeniu jak chce z nim spędzać więcej czasu. To nie zadziała w każdym przypadku. Już by mój stary polazł na próbę chóru! No i nie byłoby wam miło, gdyby ktoś się o was trochę zatroszczył, zwłaszcza w okresie choroby?Licząc (wg Pitagorasa), te 3 godz. x3 w tygodniu, zbiera się 9 godz. Jak dla mnie, to dużo. Mam nadzieję, że w domu przy odkurzaczu też trenuje. 9 Odpowiedź przez hans9123 2014-10-15 19:25:24 hans9123 Net-facet Nieaktywny Zawód: Górnik Zarejestrowany: 2013-11-13 Posty: 300 Wiek: 24 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Mnie też zostawiła z tego właśnie powodu ale wtedy to ćwiczyłem 7 razy w tygodniu Też podobne testowania co ważniejsze ja czy siłownia i tak dalej więc wybór był prosty. Teraz trenuję 5 razy w tygodniu i nikt tego nie zmieni i ćwiczę nawet jak jestem chory zresztą takie choroby jak przeziębienie czy kaszel to nie jest choroba, skoczę na siłkę 2 godziny machania żelazem i wypocony razy w tygodniu po 2 godziny to jest malutko pewnie nóg nie robi powiedz mu żeby dodał 4 dzień jedynie na nogi, intensywny trening na nogi zwiększa ilość wolnego testosteronu więc będzie jeszcze większy Ogólnie to twojego problemu nie rozumiem bo taka pasja jest super człowiek staje sie zdyscyplinowany i systematyczny a jak się pojawiają efekty to jeszcze bardziej się motywuje, z głowy raczej tego mu nie wybijesz. Jak się nie wie czego się chce, to się ma czego się nie chce? 10 Odpowiedź przez nijuuu 2014-12-08 19:57:13 nijuuu Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-08 Posty: 1 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Hej,widzę, że nie tylko ja się z tym tematem nie mogę uporać. może tu koleżanka źle to trochę opisała. Więc napiszę jak to jest u mnie. Plan tygodniowy mojego męża:pon - 8-16 szkoła 17-21 siłowniawt - 8-14 szkoła 15-22 pracaśr - 8-15 szkoła 16-21 siłownia 21-23 basenczw - 8-14 szkoła 15-22 pracapt - 8-15 szkoła 16-21 siłowniasb - 10-22 pracand - 10-20 pracaJak ktoś po tym planie tygodniowym mi powie, że jestem PO PROSTU zazdrosna i nie mam czy się zając jak go nie ma, to mnie chyba coś nie mówiąc o tym, że jak w któryś dzień łaskawie nie idzie do pracy czy na studia to siedzi w domu i ogląda filmiki na yt o ćwiczeniach, potem ćwiczy w domu na drążku od razu porady typu: "idź z nim na siłownię" - nienawidzę tego miejscaJeśli to pasja faceta - ok zrozumiem, moją to na pewno nie jest i nie będzie. I tak, uprzedzam kolejne pytania i aluzje, byłam niejednokrotnie i za każdym razem nienawidzę jeszcze bardziej, a na pewno nie jestem z tych osób co ruch i sport (nawet ekstremalny) uważają za zło konieczne. Uwielbiam się ruszać i męczyć ćwicząc,ale nie na siłowni. Więc nie mam pojęcia jak to pogodzić. I dlatego bardzo dobrze rozumiem dziewczynę, która zaczęła ten wątek. a z facetem po wielu próbach, stwierdzam, że nie ma sensu gadać... dotrze owszem,ale może na tydzień, albo wcale. Potem jest to sytuacje są wtedy gdy juz sie tydzień wcześniej gdzieś umawiamy, na godz 16 ze powiedzmy jedziemy na zakupy (ubrania - dla niego, nie dla mnie). Po czym koło 15 on pisze, że jednak nie bo idzie na siłownie,ale tyko na 1-1,5. No dobra - niech idzie. Ale godz 18-19 dalej go nie ma. Pytasz czemu, a on co? a bo jeszcze nie poszedłem bo oglądałem filmiki na yt, albo bo jeszcze nie skonczyłem. I w dupe bierze cały zaplanowany dzień. Ja specjalnie dla niego wychodzę wcześniej z pracy, przekładam spotkanie ze znajmomymi itp 11 Odpowiedź przez Teo 2014-12-08 21:19:01 Teo Gość Netkobiet Odp: Siłownia ważniejsza od żony nijuuu napisał/a:Hej,widzę, że nie tylko ja się z tym tematem nie mogę uporać. może tu koleżanka źle to trochę opisała. Więc napiszę jak to jest u mnie. Plan tygodniowy mojego męża:pon - 8-16 szkoła 17-21 siłowniawt - 8-14 szkoła 15-22 pracaśr - 8-15 szkoła 16-21 siłownia 21-23 basenczw - 8-14 szkoła 15-22 pracapt - 8-15 szkoła 16-21 siłowniasb - 10-22 pracand - 10-20 pracaJak ktoś po tym planie tygodniowym mi powie, że jestem PO PROSTU zazdrosna i nie mam czy się zając jak go nie ma, to mnie chyba coś nie mówiąc o tym, że jak w któryś dzień łaskawie nie idzie do pracy czy na studia to siedzi w domu i ogląda filmiki na yt o ćwiczeniach, potem ćwiczy w domu na drążku od razu porady typu: "idź z nim na siłownię" - nienawidzę tego miejscaJeśli to pasja faceta - ok zrozumiem, moją to na pewno nie jest i nie będzie. I tak, uprzedzam kolejne pytania i aluzje, byłam niejednokrotnie i za każdym razem nienawidzę jeszcze bardziej, a na pewno nie jestem z tych osób co ruch i sport (nawet ekstremalny) uważają za zło konieczne. Uwielbiam się ruszać i męczyć ćwicząc,ale nie na siłowni. Więc nie mam pojęcia jak to pogodzić. I dlatego bardzo dobrze rozumiem dziewczynę, która zaczęła ten wątek. a z facetem po wielu próbach, stwierdzam, że nie ma sensu gadać... dotrze owszem,ale może na tydzień, albo wcale. Potem jest to sytuacje są wtedy gdy juz sie tydzień wcześniej gdzieś umawiamy, na godz 16 ze powiedzmy jedziemy na zakupy (ubrania - dla niego, nie dla mnie). Po czym koło 15 on pisze, że jednak nie bo idzie na siłownie,ale tyko na 1-1,5. No dobra - niech idzie. Ale godz 18-19 dalej go nie ma. Pytasz czemu, a on co? a bo jeszcze nie poszedłem bo oglądałem filmiki na yt, albo bo jeszcze nie skonczyłem. I w dupe bierze cały zaplanowany dzień. Ja specjalnie dla niego wychodzę wcześniej z pracy, przekładam spotkanie ze znajmomymi itpNo to przestań przekładać spotkania i organizować czas pod niego. Wyjedź sobie gdzies na tydzien jak możesz. Przestań zajmować się domem, a zacznij sobą - fryzjer, kosmetyczka, spa, cokolwiek. Zacznij częściej wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi. Wieczorne imprezy też wskazane. Zacznij go nie zauważać, olewać i traktować jak współlokatora. Jak się nie ocknie, to raczej niewiele możesz z tego wycisnąć, 12 Odpowiedź przez WitchQueen 2014-12-09 01:18:26 WitchQueen Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-16 Posty: 2,301 Wiek: 24 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Trzy razy w tygodniu to nie jest moim zdaniem dużo. Jak ktoś nie uprawia sportu, to tego nie zrozumie. Ja bez moich treningów nie byłabym szczęśliwa, jak ktoś chce ze mną być, to niestety musi zaakceptować, że od poniedziałku do czwartku wieczorami mnie nie ma w domu, bo trenuję. Piątki, soboty i niedziele mam zwykle trochę luźniejsze, nie ma problemu żeby czasem były całkiem wolne, ale w tygodniu nie ma opcji żeby opuścić trening i koniec - żadne jęczenie nie pomoże, póki nie dzieje się coś absolutnie wymagającego mojej obecności, jakaś wyjątkowa sytuacja. Trening jest świętością i tyle. Jak wychodzę z domu to mnie w sumie z dojazdem nie ma czasem ze 3-4h. Mimo to myślę, że z wygospodarowaniem czasu na życie osobiste nie mam problemu. Nie da się zrobić tak żebym z kimś spędzała czas codziennie, ale jak trzeba, to ten czas się znajdzie. "Si vis pacem - para bellum" 13 Odpowiedź przez Emilia 2014-12-09 01:49:37 Emilia 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2007-08-27 Posty: 3,988 Odp: Siłownia ważniejsza od żonyNo więc ja też nie rozumiem, w czym problem. Mój chodzi na treningi 2x w tygodniu na minimum 5 godzin. Ja czasem dołączam, jak mi się chce. Sama ćwiczę w domu średnio co drugi dzień, czasem częściej, po półtorej godziny. Nie wyobrażam sobie, żeby zaczął mi w tych ćwiczeniach przeszkadzać, bo ma ochotę ze mną posiedzieć. Zawsze może dołączyć . Poza tym podstawą zdrowego związku jest wspólna pasja, jeśli tą pasją jest jakiś rodzaj sportu, to jeszcze lepiej. Bo aktywność niemal gwarantuje długie, zdrowe i szczęśliwe życie. Więc zamiast jęczeć, że facet ćwiczy to rusz cztery litery i idź na tę siłownię czy inny trening z nim. Tylko na tym skorzystasz. A przeziębienie to nie grypa. Nie ma się co nad sobą użalać. Czasem i przeziębiona trenuję i korona mi z głowy nie spada. A jak chce się osiągać konkretne sportowe cele, to trening to rzecz święta i nie ma innej opcji, tak jak to WitchQueen napisała. No ale syty głodnego nie zrozumie. 14 Odpowiedź przez truskaweczka19 2014-12-09 03:13:52 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2014-12-09 03:20:20) truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Siłownia ważniejsza od żony WitchQueen napisał/a:Trzy razy w tygodniu to nie jest moim zdaniem dużo. Jak ktoś nie uprawia sportu, to tego nie zrozumie. Ja bez moich treningów nie byłabym szczęśliwa, jak ktoś chce ze mną być, to niestety musi zaakceptować, że od poniedziałku do czwartku wieczorami mnie nie ma w domu, bo trenuję. Piątki, soboty i niedziele mam zwykle trochę luźniejsze, nie ma problemu żeby czasem były całkiem wolne, ale w tygodniu nie ma opcji żeby opuścić trening i koniec - żadne jęczenie nie pomoże, póki nie dzieje się coś absolutnie wymagającego mojej obecności, jakaś wyjątkowa sytuacja. Trening jest świętością i tyle. Jak wychodzę z domu to mnie w sumie z dojazdem nie ma czasem ze 3-4h. Mimo to myślę, że z wygospodarowaniem czasu na życie osobiste nie mam problemu. Nie da się zrobić tak żebym z kimś spędzała czas codziennie, ale jak trzeba, to ten czas się tak, ale popatrz, on ma całe dni zawalone, wraca w nocy praktycznie ciągle, 5 dni w tygodniu, nie ma dla niej nic czasu. Jak chce z nim jechać na zakupy, to nawet wtedy, to olewa. Uważam, że to jest problem. To, że ćwiczy, uwielbia nie jest problemem. No, ale jak ktoś chce, to i tak znajdzie czas dla partnera, a nie tylko trening, praca, szkoła, a resztę ma gdzieś... Skoro nie potrafi jej poświęcić nawet chwili, umawia się, a potem ma gdzieś, to problemem nie są treningi, ale ta postawa ,no każdy w końcu chyba by się wkurzył. Nie ma nic złego w treningach, pewnie, że nie, ale jak jest się w związku, to nic dziwnego, że ukochana może być zła, jeżeli nie poświęcimy jej nic czasu. A i przy treningach można ten czas znaleźć dla drugiej osoby, tylko trzeba chcieć. Można ćwiczyć 3 dni w tygodniu, a nawet i 5 dni w tygodniu, pracować, a i tak mieć czas dla partnera. No więc spróbujcie spojrzeć na postawę jej faceta. Dla mnie jest niefajna i dla mnie dziewczyna wcale nie przesadza. To, że chce choć minimum uwagi nie jest niczym złym. To raczej normalne, że w związku, żeby ten związek przetrwał to trochę czasu się razem spędza, coś razem robi, a nie tylko wszystko ważniejsze. Nie chodzi o żadne ograniczanie, ale nie może być odczucie, że dla partnera jesteśmy na szarym końcu. A on raczej wie, że ona siłowni nie lubi, ale to nic nie szkodzi, on ćwiczy, a potem przecież mogą iść czasem gdziekolwiek czasem, razem, a nie, że on potem od razu zmienia plany. Kilka razy ok, ale jeśli to jest ciągle? No to wtedy taki mąż, ale bardziej na papierze, skoro nie ma nic czasu razem spędzanego i właściwie wszystko zaczyna dzielić. Dlatego ja popieram radę Teo, żeby zaczęła dużo sama wychodzić, może wtedy coś zrozumie? Albo i nie, bo już jej nie zauważa wcale? Wtedy kiepsko. Tu nie chodzi o treningi, pasję, naprawdę, bo nikt tu niczego nie chce zakazywać, to by było chore, ale nie ma co popadać w skrajności myślę. "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 15 Odpowiedź przez Koniusia 2014-12-09 07:04:26 Koniusia Szamanka Nieaktywny Zawód: pedagog Zarejestrowany: 2014-05-03 Posty: 271 Odp: Siłownia ważniejsza od żony nijuuu a co Twój mąż robi 5 godz na siłowni?Mój jak chodzi to góra 2 h. Rozumiem troszkę autorke sama mam za zle gdy mój maż wraca z pracy i zamiast pobyć z nami w domu lub wziąć synka na spacer idzie z kolegami na silownie. I nie ma go 3 h. Wróci i idzie spać lub ogląda tv. A ja cały dzień w domu sama z dzieckiem. Teraz na siłownie nie chodzi ma przerwe i biega. Prosze by przepisał na mnie karnet ale się nie zgadza. Dziwne? On mógł chodzić ale sam z dzieckiem na te 3 h nie zostanie bym ja miała czas dla czasami nawet jakby się chciało wyjsć z partnerem to nie można. Ja bym chciała ale ktoś z dzieckiem być musi. r. <3 16 Odpowiedź przez WitchQueen 2014-12-09 10:40:15 WitchQueen Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-16 Posty: 2,301 Wiek: 24 Odp: Siłownia ważniejsza od żony truskaweczka19 - Ja nie twierdzę, że jego postawa jest dobra, bo nie jest. Jakby mnie ktoś całkiem zlewał, to bym stwierdziła, że widocznie mnie w swoim życiu nie potrzebuje i odeszła, ale nikt za dwójkę dorosłych ludzi nie ustali przecież jak ma wyglądać ich wspólny czas i kiedy w ogóle mają go dla siebie mieć. Poza tym ja pisałam bezpośrednio do autorki tematu, a tam nie ma nic o tym ile pracuje, tylko, że się nią nie opiekuje jak jest przeziębiona i nie odpuszcza nigdy treningów - czyli dla mnie nijuuu to ja nie wiem po co w ogóle kobieta, bo jeżeli ona nie przesadza, to ten grafik jest jakiś masakryczny. "Si vis pacem - para bellum" 17 Odpowiedź przez maniek_z_maniek 2014-12-09 10:51:56 maniek_z_maniek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-06 Posty: 3,299 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Niezaleznie od pracy, hobby budowanie wiezi polega na spedzaniu czasu razem. Ja np. mam taka prace ze z reguly wracam po 18tej ale zdarza sie ze po 20stej. Co wtedy? Czasami robie cos dla siebie ale najczescie rezygnuje z tego i spedzam 1-2 h z zona. Inny sposob spedzania czasu (samemu) zemscil sie naszymi obopolnymi zdradami. Drugi czlowiek potrzebuje biskosci, zrozumienia, czulosci, poczucia bezpieczenstwa wynikajacego nie tylko z pieniedzy ale z bycia razem. Traktowanie malzenstwa jako "mebla" bo jest zawsze, prawie zawsze msci sie w jakis sposob, co najmniej oddaleniem od siebie. Veritas in omnem partem sui eadem est 18 Odpowiedź przez kamann 2014-12-09 12:06:24 kamann Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-03 Posty: 33 Wiek: 29 Odp: Siłownia ważniejsza od żony chaber05 napisał/a:Ja też mam swoje hobby, ale gdyby staruszek źle się poczuł zostaję. Kwestia priorytetów. Nasze zainteresowania nie mogą być w hierarchii wyżej niż nasz partner/małżonek/ wychodzą z założenia kobiety zbyt miłe (to parafraza z ksiażki: faceci kochają zołzy), "zołza" natomiast najpierw zadba o swoje dobre niemalże identyczny do Twojego opisany był w książce: facet realizował swoje pasje, a dziewczyna siedziała w domu z pretensjami/prośbami kiedy poświęci jej więcej rada autorki była taka: zajmij się swoimi pasjami: wyjdź z koleżankami i nie musisz mówić dokładnie o której wrócisz i dzwonić co 10 minut do niego co właśnie robicie. daj mu zatęsknić przez kilka godzin; chodź na aerobik, kurs gotowania czy cokolwiek. Wtedy znów zacznie szaleć za chodzi o to, że Twój mąż ceni siłownię bardziej od Ciebie - on po prostu ma pasję. a ty jaką masz? bo czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, ale zapędzamy się w róg sytuacji gdy jedyną naszą przyjemnością jest spędzanie czasu z mężem i zajmowanie się wyjedz spontanicznie z koleżankami na weekend, z mamą lub siostrą? z pewnością kiedyś miałaś coś, bez czego nie wyobrażałaś sobie życia. warto więc do tego poza tym kwestia przeziębienia: myślę, że wbrew pozorom ceniłby to, że wyszłaś w związku ze swoimi zajęciami a dopiero potem podałaś mu rosół. wtedy by traktował Cię na tak, nawet nie ma kiedy zatęsknić, bo cały czas musi z Tobą siedzieć (tak skomentowałby to facet w rozmowie z facetem) - mężczyźni lubią niezależność i chwilę dla siebie (trochę prawdy o tym jest w kabarecie w tytule którego jest empty box) ?Jak ktoś chce to szuka sposobu, jak nie chce to szuka powodu.? 19 Odpowiedź przez kamann 2014-12-09 12:12:36 kamann Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-03 Posty: 33 Wiek: 29 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Koniusia napisał/a:nijuuu a co Twój mąż robi 5 godz na siłowni?Mój jak chodzi to góra 2 h. Rozumiem troszkę autorke sama mam za zle gdy mój maż wraca z pracy i zamiast pobyć z nami w domu lub wziąć synka na spacer idzie z kolegami na silownie. I nie ma go 3 h. Wróci i idzie spać lub ogląda tv. A ja cały dzień w domu sama z dzieckiem. Teraz na siłownie nie chodzi ma przerwe i biega. Prosze by przepisał na mnie karnet ale się nie zgadza. Dziwne? On mógł chodzić ale sam z dzieckiem na te 3 h nie zostanie bym ja miała czas dla czasami nawet jakby się chciało wyjsć z partnerem to nie można. Ja bym chciała ale ktoś z dzieckiem być okropną sytuację. On po pracy, potem musi po pracy odpocząć wiec spędza czas np na siłowni. a ty w pracy caaaały czas. Myślę, że rozwiązaniem byłoby, gdyby rzeczywiście przepisał karnet na Ciebie i posiedział z maluchem. a jak nie, to niech opłaci opiekunkę na czas twojej nieobecności a karnet kup sama( jeśli tylko pozwalają ci na to fundusze - i jeśli masz własny budżet, inaczej możesz usłyszeć, że trwonisz pieniądze) ?Jak ktoś chce to szuka sposobu, jak nie chce to szuka powodu.? 20 Odpowiedź przez WitchQueen 2014-12-09 15:51:52 WitchQueen Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-16 Posty: 2,301 Wiek: 24 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Właśnie nie rozumiem tej postawy zakładającej poświęcenie tego co się kocha robić na potrzeby związku "bo miłość jest najważniejsza" "bo pasja nie może być ważniejsza od rodziny". Bliskie osoby nie powinny się czuć zaniedbywane, ale rzucanie tego, co nam sprawia radość jest bez sensu. Poza tym, to przecież nie moja wina, że ta druga osoba jak ja jestem na treningu siedzi i myśli, że jest sama, że ja poszłam tam się bić i tarzać po podłodze z bandą facetów i czy znowu ćwiczę w parterze z tym napakowanym kolegą, co wygląda jak ruski morderca Nie moja wina, że ta druga osoba nigdzie nie zamierza wychodzić, bo woli grzać tyłek w domu, siłą przecież nikogo nie trzymam. Z poprzednim facetem jak byłam, to właśnie jeździłam dużo konno, on trenował szermierkę i tajski boks i oboje rozumieliśmy, że jedno, albo drugie musi wyjść, bo ma trening. Przecież wróci i będziemy mieli wtedy czas dla siebie. Wszystko jest do już ze szczęścia bym chyba nie wyrobiła jakbym znalazła faceta, który chociaż od czasu do czasu będzie ze mną chodził na treningi. "Si vis pacem - para bellum" 21 Odpowiedź przez truskaweczka19 2014-12-09 22:59:07 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2014-12-09 23:00:19) truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Siłownia ważniejsza od żony WitchQueen napisał/a:truskaweczka19 - Ja nie twierdzę, że jego postawa jest dobra, bo nie jest. Jakby mnie ktoś całkiem zlewał, to bym stwierdziła, że widocznie mnie w swoim życiu nie potrzebuje i odeszła, ale nikt za dwójkę dorosłych ludzi nie ustali przecież jak ma wyglądać ich wspólny czas i kiedy w ogóle mają go dla siebie mieć. Poza tym ja pisałam bezpośrednio do autorki tematu, a tam nie ma nic o tym ile pracuje, tylko, że się nią nie opiekuje jak jest przeziębiona i nie odpuszcza nigdy treningów - czyli dla mnie nijuuu to ja nie wiem po co w ogóle kobieta, bo jeżeli ona nie przesadza, to ten grafik jest jakiś do autorki tematu pisałaś, źle zrozumiałam. No chyba, że tak, to racja. Ja o njuuu pisałam. No właśnie sytuacja njuuu jest inna, dlatego też zastanawiam się po co mu kobieta, czasu jej nie poświęca nawet trochę jak widać. Takim sposobem zawsze ludzie się od siebie oddalą, nie chodzi o to, by zawsze być razem, ale wcale nie będąc razem też źle, bo zanika bliskość i wszystko co ważne w związku. "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 22 Odpowiedź przez marchewa91 2014-12-10 01:04:12 marchewa91 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2013-01-29 Posty: 774 Wiek: 23 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Oj tak, siłownia uzależnia, w ogóle aktywność fizyczna uzależnia i to zostało już potwierdzone naukowo - bez względu na płeć. W trakcie wysiłku fizycznego organizm człowieka produkuje hormony szczęścia, dzięki którym uzyskuje się podobny stan jak przy orgaxmie albo jedzeniu czekolady ;p (to drugie jest słabsze, chociaż jak kto woli). Zresztą myślę, że każda pasja działa wątku pewnie przesadza i szkoda, że nie podzieliła się z nami szczegółami. Co do Nijuuu...nijuuu napisał/a:Plan tygodniowy mojego męża:pon - 8-16 szkoła 17-21 siłowniawt - 8-14 szkoła 15-22 pracaśr - 8-15 szkoła 16-21 siłownia 21-23 basenczw - 8-14 szkoła 15-22 pracapt - 8-15 szkoła 16-21 siłowniasb - 10-22 pracand - 10-20 pracaNie chcę wywoływać burzy, albo coś w tym planie szwankuje, albo ty wyolbrzymiasz, albo taki plan jest od niedawna (i to tylko początkowa fascynacja, która wkrótce się unormuje), albo twój mąż cię oszukuje i robi w tym czasie coś innego (nie mówię, że zaraz zdradza)... 4 h na siłowni to bardzo dużo... szczególnie intrygująca jest środa, gdzie do 5 h siłowni trzeba jeszcze dodać 2 godzinki basenu (7 h wysiłku? seriously?) i jeszcze mi może powiesz, że do domu przyjeżdża przed północą, a potem zrywa się z łóżka przed 7, żeby zdążyć na 8 na zajęcia... to po prostu niemożliwe... tzn. możliwe, ale nie przy takim trybie dni, jakie sobie narzucił... gdyby twój mąż miał taki grafik od miesięcy/lat... to jak udałoby mu się nakłonić cię do małżeństwa? Zresztą on ma w ogóle dla ciebie siły? Kiedy przygotowuje się do zajęć, kolokwiów? Wkrótce zaczyna się sesja... Nie biegnij za szybko przez życie, bo najlepsze rzeczy zdarzają się nam wtedy, gdy najmniej się ich spodziewamy 23 Odpowiedź przez Emilia 2014-12-10 02:20:40 Emilia 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2007-08-27 Posty: 3,988 Odp: Siłownia ważniejsza od żonyMi ta środa tez podpadła. Organizm, żeby się zregenerować, potrzebuje minimum 9 godzin snu. A nie 7. Chyba że zamiast basenu poci się w saunie, albo po prostu ściemnia i coś kombinuje na boku, albo po prostu łazi gdzieś, a tobie mówi, że to siłownia lub praca. Przejdź się kiedyś z nim, tak znienacka. Zobaczysz, czy się zacznie motać i szperać w telefonie, czy raczej się ucieszy. 24 Odpowiedź przez Martainn 2014-12-10 09:10:34 Ostatnio edytowany przez Marcjano (2014-12-10 09:10:49) Martainn Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-05 Posty: 9,913 Wiek: 30 Odp: Siłownia ważniejsza od żonyCo on robi na tej siłowni 5 godzin? Trening zawodników zaawansowanych to około 45-60 minut. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że on wtedy jest na siłowni. 25 Odpowiedź przez maniek_z_maniek 2014-12-10 10:46:21 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2014-12-10 10:51:01) maniek_z_maniek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-06 Posty: 3,299 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Mamy podobny temat w dziale psychologia, tutaj wklejam moja odpowiedz na podany tam problem "rowerowy" autorki:"Droga Izo, nie ma obiektywnej odpowiedzi na Twój problem a wszystko zależy jak sobie meza "wychowasz". Jakis czas temu pojawil się na forum temat siłowni i spędzania tam całego czasu przez parnera a odpowiedzi w temacie były na pewno nieobiektywne, przewazaly glosy ze strony tych co "sport uprawiają".Tutaj mamy kilka problemów:1. Oczywiście ze hobby, zainteresowania sa ważne i nie należy ludziom im zakazywać, z drugiej strony pojawia się kwestia czasowa oraz w przypadku autorki "monotematyczność" rozmow z mezem. To drugie mnie bardzo niepokoi bo w pracy mam taka kolezanke która przez prawie 1,5 roku była "monotematyczna" i wszyscy mieli tego serdecznie dość keidy wchodzila i już było wiadomo o czym będzie mowic. Jest to wiec również kwestia kultury oraz dostrzeganiem drugiego mogę się czyms fascynować ale z czasem zauwazylem ze nie każdego to interesuje, nawet jeśli chodzi o parnera. Za to sa na pewno inne wspólne tematy. Trzeba się tutaj nauczyć komunikować i mowic prosto ze może porozmawiajmy o czyms innym, wiesz dzisiaj to, tamto. Moza tez trochę zainteresować się hobby meza i pobutac o to i owo. Chodzi o to żeby maza widział akceptacje tego co robi a z drugiej strony żeby zauwazyl ze również sa inne aspekty zycia i rozmowy z Toba nie musza dotyczyc jego Zupelnie inna sprawa wrzucana do jednego worka jest aspekt czasowy hobby. Otoz można mieć pretensje o podzial obowiazkow ale to trzeba sobie wypracować poprzez wychowanie parnera i rozne "sztuczki" jak choćby z ta opisane o swoim hobby. Prawdziwy problem jest inny. Jeśli spędzamy mało czasu z parnerem to oslabia się wiez emocjonalna miedzy nami, co może skutkować roznymi problemami w przyszłości, w malzenstwie, ze zdrada czy rozpadem związku wlacznie. Dzieje się tak dlatego ze druga osoba oczekuje poswiecenia czasu, uwagi i spedzanai go razem, zwłaszcza ze tego typu potrzeby spelniaja układy towarzyskie a jeśli ich nie ma w pracy czy poza domem w postaci przyjaciol, to spelnenia tej potrzeby oczekuje się w wiec sytuacja wygląda tak, ze nie spędzamy ze sobą tych chociaż 2h dziennie oraz dnia w weekend to to nie jest malzenstwo, tylko układ domowo-hotelowy. W temacie siłowni były przykłady ze ktoś przychodzi z pracy, idzie na silownie wraca po 23, potem pracuje w domu w weekendy. To typowy układ domowo-hotelowy a nie normalne malzenstwo. I nie dziwi wtedy ze ludzie uciekają na silownie bo w domu zla Twoim przypadku maz spedza chyba 1 - 1,5 dnia w weekendy w domu, wieczory w domu wiec należy to jakos efektywnie wykorzystać, bo jeśli wraca z roweru i idzie spac to nie jest dobrze, czy nie ma go caly dzień w weekend, tak samo nie dobrze. Natomiast jeśli macie wieczorem te 1-2h dla siebie, dzień czy pol dnia w weekend (jeśli powrot po południu oznacza powrot po 16,17tej to nie jest dobrze - niech wyjezdza wcześniej) to trzeba je dobrze wykorzystać. Poza tym ważne dla wiezi rodzinnej sa wspólne posiłki czy to codzienne kolacje, czy sniadanai i obiady w weekend. I o to trzeba walczyc bo inaczej - mamy hotel. Natomiast oddzielna sprawa sa obowiązki bo tu czujesz się niedoceniania. To kwestia organizacji i wychowania. Można np. zrobić grafik. Na pewno masz tutaj dużo racji w tym co piszesz i możesz zastoswoac dużo inwencji organizacyjnej."Mysle, moim zdaniem zachwalając swoje układy domowo-hotelowe brniecie w slepa uliczke albo...jest to ucieczka lub radzenie sobie z sytuacja w malzenstwie. Można i tak, czego nie neguje jeśli alternatywna jest w rzeczywistości jego rozpad. Jednak jeśli jest dobrze to układ domowo-hotelowy może w perspektywie czasu, tak oslabic wiezi malzenskie ze oboje małżonkowie będą czuli się opuszczeni, samotni i niespełnieni. Veritas in omnem partem sui eadem est 26 Odpowiedź przez truskaweczka19 2014-12-11 00:25:08 truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Marcjano napisał/a:Co on robi na tej siłowni 5 godzin? Trening zawodników zaawansowanych to około 45-60 minut. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że on wtedy jest na oprócz tego, że nie poświęca swojej kobiecie nic czasu, nie chce nic tu zmienić, jakby ona była tylko obok jak obca kobieta, to faktycznie brzmi to też podejrzanie. Też bym była za tym, że to nie są tylko treningi. "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 27 Odpowiedź przez pitagoras 2014-12-11 00:31:44 pitagoras Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-16 Posty: 4,269 Wiek: jak Jezus pod koniec kariery Odp: Siłownia ważniejsza od żonySiłownia to nie tylko trening, to styl dwugodzinny jest przed i po, zbierze się cztery po-jak najbardziej, na opisanym grafiku nie ma nic szczególnego. 28 Odpowiedź przez truskaweczka19 2014-12-11 00:58:59 truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Siłownia ważniejsza od żony pitagoras napisał/a:Siłownia to nie tylko trening, to styl dwugodzinny jest przed i po, zbierze się cztery po-jak najbardziej, na opisanym grafiku nie ma nic że z takim grafikiem nie poświęca żonie nic czasu i nie próbuje znaleźć dla niej nawet godziny... "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 29 Odpowiedź przez Martainn 2014-12-11 08:45:22 Ostatnio edytowany przez Marcjano (2014-12-11 08:49:28) Martainn Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-05 Posty: 9,913 Wiek: 30 Odp: Siłownia ważniejsza od żony pitagoras napisał/a:Siłownia to nie tylko trening, to styl dwugodzinny jest przed i po, zbierze się cztery po-jak najbardziej, na opisanym grafiku nie ma nic wiem gdzie trenujesz. Ja trenuję na siłowni wraz z mistrzami świata i europy i im trening nie zajmuje więcej niż 45-60 minut. Mi zresztą też, a trenuję intensywnie. Zresztą nawet badania naukowe dowodzą, że trening dłuższy jak godzinę nie ma najmniejszego sensu. No chyba, że jesteś trójboistą i masz przerwy miedzy seriami po 5 minut to wtedy tak. Nie widziałem, żeby jakiś poważny zawodnik robił trening po dwie godziny. Są tacy co trenują nawet i po 2,5 ale odkąd ich widuję to żadnych postępów nie zrobili. Dlatego mi nie pasuje te 5 godzin. Zbyt wiele lat trenuję żebym w to uwierzył. 30 Odpowiedź przez pitagoras 2014-12-11 08:54:34 pitagoras Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-16 Posty: 4,269 Wiek: jak Jezus pod koniec kariery Odp: Siłownia ważniejsza od żonyJest jeszcze taki niuans: mąż autorki nie jest zapewne zawodowym kulturystą...Treningi godzinne robią ludzi ćwiczący ktoś chodzi trzy raz w tygodni, to jednorazowo robi przynajmniej dwie grupy mięśniowe- to już jest godzina x 2 ; do tego normalni ''osiedlowi'' pakerzy ćwiczą bardziej siłowo, z dłuższymi przerwami między seriami, potem ze 40 minut aerobów na jak to się ma do najnowszych odkryć i obiektywnej kontekście tego wątku wystarczy zadowolić się faktem, że tak po prostu jest. 31 Odpowiedź przez Martainn 2014-12-11 15:34:07 Martainn Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-05 Posty: 9,913 Wiek: 30 Odp: Siłownia ważniejsza od żonyMoja wizja treningowa legła w gruzach:P Ale będę dalej robił swoje. To chociaż przynosi efekty:) A i życie rodzinne nie ucierpi:D 32 Odpowiedź przez mar3 2014-12-11 23:00:45 Ostatnio edytowany przez mar3 (2014-12-11 23:08:52) mar3 Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-14 Posty: 901 Wiek: 35 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Co do nijuuu to ma tragicznie i facet to raczej nie potrzebuje i kobiety i zwiazku wogole bo nie ma czasu na to niech siue najpier opanuje a potem bierze za zwiazki. Wedlog mnie hobby jest ok ale nie mozesz tez zajmowac wiecej czasu i zaastepowac druga polowke bi wtedy co to za zwiazek, nie mowi sie ze ktos ma rezygnowac ale jakis umiar musi byc we wszystkim. A gadanie ze ktos z kims musi to samop robic tez jest bez sennsowne bo nie kazdy musi to samo lubic i tyle. Jak sie jest w zwiazku to trzeba mu czas poswiecic, wesmy przyklad osoba wolna zajmuje sie calosciowo wolnym czasem na swoich pasjach i co wchodzi w ziwazek nie zmieniajac tego to przeciez chore bo nie bedzie mial czasu dla drugiej strony wiec troche musi zrezygnowac jakis kompromis itp, Zwiazek nie powinien nas ograniczac zeby ze wszystkiego rezygnowac ale nie tez w druga strne przeginac i zajmowac sie tylko soba a nie byc z kobieta gdzies pojsc czy co kolwiek. To tak samo jak ktos duzo pracuje i nie ma czasu dla rodziny to tez sie nazywa pracoholizm wiec i w innych sytuacjach tez tak moze byc jak z silownia jezeli nie jest zawodowcem to za duzo spedza tam nie rozumiem jak sie nibykogos kocha i chce byc z nim to sie z nim jest a nie tylko swoje sprawy i nic sie pochodzo co drugi dzien na dwie godzinki to powinno wystarczyc dla zwyklej osoby dla atywnosci a nie przesiadywanie , jak dla mnie to sa typy facetow takich ktorzy tylko zdobyc kobiete potem robi co chce a ona obie tylko jest i tyle i juz mysli ze bedzie i nie trzeba z nia czasu spedzac. Sa tacuy bo wiem nie mowie ze wasi tacyu musza byc ale sa tacy ludzie ale wy kobiety tego nie widzicie nieraz myslicie ze on pasje czy spotkania z kolegami ale to wszystko wymowki zeby z wami nie byc. Jak dla mnie to chce sie przebywac gdzies pojsc z wlasna kobieta jakos ten czas znalezc dogadac sie a jak ktos przelada inne sprawy ponad zwiazek niech spada bo jak nie ma czasu to po co jest w zwiazku dla samego statusu. 33 Odpowiedź przez mar3 2014-12-11 23:03:41 mar3 Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-14 Posty: 901 Wiek: 35 Odp: Siłownia ważniejsza od żony pitagoras napisał/a:Siłownia to nie tylko trening, to styl dwugodzinny jest przed i po, zbierze się cztery po-jak najbardziej, na opisanym grafiku nie ma nic co chodzilem sporo lat kieyds na silownie z jednym sie zhodze ze do dwoch godzin byl trenigd ale nie z tymi pogsaduchami twoimi ze ci drugioe tyle czasu zajmuja, u nas sie rozmawialo w miedzy czasie chwili odpoczynku zwolnienia sie sprzetiu jakigos, i np. droga powrotna wiec rozmawialo sie w czasie treningu, a ty ti a jakis dodatkowych dwoch godzinach gadania mowisz. To marnowanie czasu lubilem silownie ale nie lubie marnowac czasu tyle. 34 Odpowiedź przez truskaweczka19 2014-12-12 03:10:44 truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Racja, poza tym jakieś długie pogaduszki u facetów to chyba nie jest aż tak częste, by miało być aż tak, że 2 godziny więcej "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 35 Odpowiedź przez marchewa91 2014-12-12 03:16:15 marchewa91 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2013-01-29 Posty: 774 Wiek: 23 Odp: Siłownia ważniejsza od żony to faceci odbywają coś takiego jak pogaduszki? na siłowni? prawdę mówiąc nigdy takich tam nie spotkałam, ale specem jakimś wielkim nie jestem, a i w siłowni do tej pory byłam tylko jednej... może w innych panują inne zwyczaje Nie biegnij za szybko przez życie, bo najlepsze rzeczy zdarzają się nam wtedy, gdy najmniej się ich spodziewamy 36 Odpowiedź przez truskaweczka19 2014-12-12 03:56:07 truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Siłownia ważniejsza od żony marchewa91 napisał/a:to faceci odbywają coś takiego jak pogaduszki? na siłowni? prawdę mówiąc nigdy takich tam nie spotkałam, ale specem jakimś wielkim nie jestem, a i w siłowni do tej pory byłam tylko jednej... może w innych panują inne zwyczajeNo właśnie, też piszę, że to raczej dziwne, zwłaszcza jakby to miały być ciągle te pogaduszki po 2 godziny "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 37 Odpowiedź przez marchewa91 2014-12-12 03:58:53 marchewa91 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2013-01-29 Posty: 774 Wiek: 23 Odp: Siłownia ważniejsza od żony takie męskie ploteczki w stylu: czytałem ostatnio w "Poradniku kulturysty" w dziale kosmetyki o zajebistym olejku do ciała! Muskuły się po nim błyszczą jak diamenty! Nie biegnij za szybko przez życie, bo najlepsze rzeczy zdarzają się nam wtedy, gdy najmniej się ich spodziewamy 38 Odpowiedź przez truskaweczka19 2014-12-12 04:59:53 truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Siłownia ważniejsza od żony To by było zabawne No albo rozmowy o tym ile kto wyciska na klatę, ile przebiegł na bieżni czy cokolwiek innego No i tak przez 2 godziny 3 dni w tygodniu, to by było ciekawe "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 39 Odpowiedź przez marchewa91 2014-12-12 05:04:16 marchewa91 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2013-01-29 Posty: 774 Wiek: 23 Odp: Siłownia ważniejsza od żony takie rozmowy to raczej standard ;p ale rzucone w biegu bez wdawania się w szczegóły... wiesz dla oznaczenia terytorium i podsumowania, kto tu jest największym maczo, gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości ;p Nie biegnij za szybko przez życie, bo najlepsze rzeczy zdarzają się nam wtedy, gdy najmniej się ich spodziewamy 40 Odpowiedź przez truskaweczka19 2014-12-12 06:16:59 truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Tak, same takie rozmowy i przechwalanie się tak, ale nie przez 2 godziny 3 dni w tygodniu właśnie O to mi chodzi. "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 41 Odpowiedź przez Martainn 2014-12-12 08:43:10 Martainn Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-05 Posty: 9,913 Wiek: 30 Odp: Siłownia ważniejsza od żonyW trakcie treningu raczej się nie rozmawia wcale. Poważnym treningu. 42 Odpowiedź przez mery90 2014-12-12 10:10:58 mery90 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-05 Posty: 1,748 Wiek: 25 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Hmmmm sama chodze na silownie, coprawda mi trening zajmuje od 1godz do ale zaobserwowalam, ze sa tam osoby, ktore faktycznie spedzaja tam po kilka h. Dlaczego? Bo zawsze spotkaja kogos znajomego, zrobia jedna serie cwiczen, i ida rozmawiac ze znajomymi. Co dla mnie osobiscie jest bez sensu, bo ledwo rozgrzeje miesnie, a zaraz nie dostaja zadnego wycisku. Nie chcialabym byc w skorze tych osob. Co jest najlepsze, najczesciej widze takie zachowanie u mezczyzn. Kobiety najczesciej robia swoje i jada do domu. A mezczyzni siedza godzinami a efekty gorsze niz moje po 3miesiacach ukochany tez cwiczy na silowni. Jako ze niestety obecnie zyjemy na odleglosc, jakos jeszcze nigdy sie nie zdarzylo, zeby, jak dzwonie ja do niego czy on do mnie, drugie powie "Kochanie jestem na silowni musze sie skoncentrowac" zeby sie obrazac. Ale u nas jest co innego, bo obydwoje dzielimy ta pasje, po czym zawsze po treningu chwalimy sie nawzajem jakie udalo nam sie pobic wlasne poznalam mojego M. Tez nie lubilam silowni, teraz jak nie pojde dluzej niz 3dni, czuje sie zle, nic mi sie nie chce. To on mi pokazal, ze na silowni, mimo wysilku jest przyjemnie, i dzielimy swoja wspolna pasje. Do Autorki watku, moze tak jak Ci pisalo juz kilka osob, wybierz sie kilka razy z facetem na silownie? Moze wtedy bedzie Ci latwiej go zrozumiec 2:12 Majeczka, nasz caly swiat <3<3<3 43 Odpowiedź przez mar3 2014-12-16 23:23:20 mar3 Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-14 Posty: 901 Wiek: 35 Odp: Siłownia ważniejsza od żonyA ja nie uwazam zeby musila chodzic znim i ona moze rozumie ze on chce to robic alke jest druga strona swoje pasje czy zainteresowania jak wszystko z umiarem a nie kosztem drugiej osoby. to po co komus partner partnerka jak sie nie ma dla niego czasu nbo moje zajecia wazniejsze taka prawda. I jestem zadaina nie godzic sie na takie cos tylko szukac i sie dobrac dobrze rozmawiac duzo na poczatku zeby si eodwiedziec jakie kto am zwyczaje i ogolnie. 44 Odpowiedź przez maniek_z_maniek 2014-12-17 17:22:08 maniek_z_maniek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-06 Posty: 3,299 Odp: Siłownia ważniejsza od żony Chodzi o to zeby nie mylic. Pasje swoja droga a czas dla zwiazku swoja droga. Bo mnie sie wydaje ze czesto klotnia wyglada tak, ze jednej stronie chodzi o czas ale wypomina ten czas przez przyzmat pasjii parnera, ten drugi wtedy czuje sie atakowany i broni swego. Kazdy broni swego i ma racje, mimo ze oboje rozmawiaja o czyms zupelnie innym. To wskrocie. Nie bede tego rozwijal. Veritas in omnem partem sui eadem est 45 Odpowiedź przez truskaweczka19 2014-12-18 01:08:00 truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Siłownia ważniejsza od żony maniek_z_maniek napisał/a:Chodzi o to zeby nie mylic. Pasje swoja droga a czas dla zwiazku swoja droga. Bo mnie sie wydaje ze czesto klotnia wyglada tak, ze jednej stronie chodzi o czas ale wypomina ten czas przez przyzmat pasjii parnera, ten drugi wtedy czuje sie atakowany i broni swego. Kazdy broni swego i ma racje, mimo ze oboje rozmawiaja o czyms zupelnie innym. To wskrocie. Nie bede tego tak, samej pasji nie ma co atakować. To, że mamy czas dla siebie też oddzielnie, rozwijamy się to jest dobrze i potrzebne, wiadomo. Zgadzam się, że chodzi tu po prostu, żeby był też czas razem, bo inaczej właśnie ludzie się oddalą. "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 46 Odpowiedź przez PannaJoanna 88 2017-06-01 14:41:31 PannaJoanna 88 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-06-01 Posty: 1 Odp: Siłownia ważniejsza od żonyKobieto jak ja Cię rozumiem...mój mąż jest uzależniony od na nią od zawsze ale od pół roku jest juz jakiś kurczak, ryż ,moje białko,mój biceps da się o niczym innym od niego reszta nie ma nawet czasu na pogawędki bo przecież jest jeszcze jego guru- trener któremu trzeba poświęcić życie. Wgl nie interesuje sie mną,wrzeszczy tylko ciągle na mnie i córkę, seks coraz rzadziej, nie wiem albo siłownia go wystarczająco podnieca albo ten trenerek który na pedała mi wygląda zaczął go jarać. Z resztą co to za seks jeśli od kiedy zaczął tak bardzo się angażować w siłownię prawie mu nie staje.. moja frustracja sięga zenitu a on problemu nie na skraju wytrzymałości i myślę by go zostawić i znaleźć sobie kogoś dla kogo będę coś znaczyć:( 47 Odpowiedź przez Marvano 2017-06-01 15:33:43 Marvano Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-10-25 Posty: 283 Odp: Siłownia ważniejsza od żonyZnam przypadek, że facet mający żonę chodził na siłownię, bo był gejem.. ale przeważnie facet nagle chodzi po to bo ma inną babkę na oku. Życie. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Autentyczność jest celem, do którego prowadzi droga naznaczona przez wiele prób i błędów. Czasami podejmuje się decyzje spontanicznie i szybko, innym razem dopiero po długim namyśle. Jedne z nich stoją w zgodzie z jakimiś zwyczajowymi normami, inne nie. Tak właśnie przebiega droga naszego rozwoju osobistego i udanego życia. Ciąża, zwłaszcza ta pierwsza, budzi wątpliwości i obawy. Co trzeba o niej wiedzieć, żeby wyeliminować niepokój o siebie i dziecko? fot. Na temat pierwszej ciąży rozpowszechniło się sporo mitów, które powtarzane, mogą skutecznie wystraszyć przyszłe matki. Jednak wiele informacji – zwłaszcza te, które krążą w sieci – nie jest prawdziwych. Sprawdź, co jest mitem na temat pierwszej ciąży, a co faktem. Pierwsza ciąża - czego możesz się spodziewać? Najlepszy moment na urodzenie dziecka to 20-35 lat FAKT. Po ukończeniu 35. roku życia komórki jajowe kobiety mogą się wyczerpać. Nie ulegają wtedy zapłodnieniu, a zarodki nie rozwijają się albo nie zagnieżdżają w macicy. Dlatego właśnie liczba poronień czy wad genetycznych u dzieci, których matki skończyły 35 lat (zwłaszcza jeśli są po czterdziestce), wyraźnie wzrasta. Ciąża po 40. roku życia wiąże się z zagrożeniem zarówno dla matki, jak i jej dziecka. Z kolei młode kobiety przed 20. rokiem życia nie dojrzały jeszcze psychicznie i fizycznie, a także społecznie do roli matki. Pierwszej ciąży zwykle towarzyszy uczucie przygnębienia MIT. Nieprawda, że każda przyszła mama czuje się niepewnie, jest lękliwa i zamknięta w sobie. „Cechą charakterystyczną dla okresu ciąży jest podatność na zmiany nastroju. Samopoczucie w tym czasie może podlegać częstym zmianom i wahać się między biegunami przygnębienia i euforii. W jednej chwili czujesz się smutna, przybita i zrezygnowana, aby zaraz stać się wulkanem energii, gotowa podjąć najtrudniejsze wyzwania” – tłumaczy prof. Longin Marianowski w poradniku „Od poczęcia do narodzin”. Uczucie niepewności, przygnębienia i niepokoju, owszem, często dominuje w pierwszej połowie ciąży. Jednak wraz ze stabilizacją czynności hormonalnej kobieta odzyskuje dobry nastrój, pewność siebie i spokój. Pierwsza ciąża zawsze objawia się nudnościami i wymiotami MIT. Nudności, choć są bardzo częstym objawem, nie występują u każdej spodziewającej się dziecka kobiety – ma je ok. 80 proc. z nich. Zazwyczaj pojawiają się rano, po wstaniu z łóżka, niekiedy występują również o innych porach dnia (szczególnie jako reakcja na zapach potraw). U większości kobiet nudności ustępują po pierwszym trymestrze ciąży, choć u kilku procent ciężarnych dolegliwość ta utrzymuje się aż do końca ostatniego trymestru. Natomiast wymioty najczęściej towarzyszą nudnościom, choć występują nieco rzadziej – u ok. 60-70 proc. kobiet. Uwaga! Jeśli wymiotujesz po każdym posiłku, mówi się wtedy o niepowściągliwych wymiotach ciężarnej i jest to objaw patologiczny, który wymaga leczenia. Zobacz więcej: Jak postawić na swoim przy wyborze imienia dla dziecka? - list czytelniczki Pierwsza ciąża jest trudniejsza od drugiej FAKT. Gdy kobieta zachodzi w ciążę po raz pierwszy, zazwyczaj towarzyszy jej lęk przed nieznanym, poczucie bezradności i niepewności. Szczególnie poród jest niezwykle intensywnym doświadczeniem – ciało jest nieprzygotowane do takiego wysiłku. Pierwsza ciąża to dla organizmu szok. Ciężarnej dokucza również huśtawka hormonalna. Ale przy drugiej ciąży kobieta wie, czego się spodziewać. Wiele ciężarnych obserwuje wtedy u siebie mniejszą senność i lepsze samopoczucie. Szybciej odczuwają również ruchy dziecka w brzuchu. Kobieta w pierwszej ciąży powinna jeść za dwoje MIT. Potrzeby energetyczne kobiety ciężarnej rosną w miarę rozwoju ciąży i pod koniec są przeciętnie o 500 kalorii dziennie wyższe niż na początku, co daje około 2500 kalorii na dzień. Nie oznacza to jednak, że spodziewająca się dziecka (szczególnie pierwszego) kobieta może jeść bez umiaru. Od ilości ważniejsza jest jakość – niezbędne minerały, mikro- i makroelementy, które kobieta dostarczy organizmowi wraz z pożywieniem. Unikać należy natomiast soli, tłuszczów zwierzęcych, cukru czy nadmiaru węglowodanów. fot. Sporadyczny kieliszek wina nie wpłynie na ciążę MIT. Alkohol w ciąży jest zabroniony – nieważne jaki i w jakich ilościach. „Nadużywanie alkoholu zwiększa ryzyko wystąpienia wad ośrodkowego układu nerwowego, serca i kończyn oraz upośledzenia umysłowego. Nie jest znana bezpieczna dla dziecka ilość alkoholu wypijanego przez matkę w czasie ciąży” – podkreśla prof. Longin Marianowski w swoim poradniku. Spożywanie alkoholu w ciąży może skutkować u dziecka alkoholowym zespołem płodowym. W ciąży nawet picie mocnej kawy i herbaty należy ograniczyć; zawarta w nich kofeina przedostaje się do krążenia malucha – jej nadmiar może powodować poronienia oraz zaburzenia czynności serca u noworodka, a nawet drgawki. Zobacz więcej: Imiona, które nigdy nie wyjdą z mody W ciąży należy zachować aktywność fizyczną FAKT. Mylą się kobiety, które uważają, że ciężarna powinna wyłącznie leżeć i wypoczywać. Brak ruchu jest bardzo szkodliwy dla przyszłej mamy i jej dziecka. Poród jest ogromnym wysiłkiem, dlatego należy się do niego odpowiednio przygotować, przede wszystkim poprzez właściwie dobrane ćwiczenia. Chodzi o wyuczenie prawidłowej postawy warunkującej napięcie mięśni, wzmocnienie mięśni brzucha, grzbietu, zwiększenie ruchomości w obrębie kręgosłupa i stawów biodrowych, a także rozciągnięcie i uelastycznienie mięśni dna macicy. Poza tym regularne ćwiczenia poprawią nastrój, kondycję, zmniejszają ociężałość. W pierwszej ciąży należy unikać środków chemicznych FAKT. Dotyczy to zarówno pierwszej, jak i kolejnych ciąż. Prof. Longin Marianowski podkreśla, że ciężarna powinna unikać wszelkiego rodzaju toksyn i chemikaliów o silnym działaniu. „Zaniechaj stosowania środków czystości o ostrych zapachach, a także tych, które produkowane są na bazie chloru i amoniaku. Stosując środki czystości w gospodarstwie domowym, używaj gumowych rękawic, zapobiegających przenikaniu substancji chemicznych przez skórę. Uważaj na farby z zawartością rtęci i ołowiu, a także na środki owadobójcze i chwastobójcze” – przekonuje specjalista. W ciąży należy unikać promieniowania rentgenowskiego i mikrofali (z kuchenek mikrofalowych). Ciężarna nie powinna również farbować włosów preparatami, które zawierają amoniak i związki metaliczne.

Jednak kiedy w 1853 roku narzeczona przybywa na wiedeński dwór, młody cesarz zakochuje się od pierwszego wejrzenia… w jej siostrze Sisi, i to ją prosi o rękę. Młodziutka cesarzowa pławi się w luksusie, lecz jej niekonwencjonalne zachowanie nieustannie zderza się z dworską etykietą.

Joanna, 56 lat, z domu wyprowadziła się, gdy jej syn kończył pierwszą klasę szkoły podstawowej Joanna, architektka z Katowic, nie wyobrażała sobie, że mogłaby wyprowadzić się z domu. Kiedy zaszła w ciążę, uzgodniła z mężem, że zrezygnuje z pracy. Przynajmniej na kilka lat, by zająć się wychowaniem dziecka. Janusz nieźle zarabiał, rozkręcał mały sklep spożywczy, a w wolnych chwilach sprowadzał samochody z zagranicy. Obiecywał jej, że wszystko wróci do normy, jak tylko Michał pójdzie do przedszkola. - Pomagałam Januszowi w księgowości, sprzątałam, gotowałam i zajmowałam się dzieckiem. Z atrakcyjnej 27-latki zamieniłam się w powolną kucharkę z wypiekami na twarzy. Koleżanki z biura architektonicznego, w którym pracowałam przed porodem, dały mi możliwość powrotu. Nie wahałam się - Michałem zajęła się babcia, w sklepie zatrudniliśmy dodatkową osobę, a ja świetnie sobie radziłam, dzieląc czas między dom i pracę. Odżyłam. Schudłam, zaczęłam o siebie dbać i nie kłóciłam się już z mężem. Ten zastrzyk energii pozwolił mi odzyskać wewnętrzną równowagę. Szef docenił starania Joanny. Postanowił otworzyć filię biura w Warszawie i powierzyć jej kierowanie zespołem. Wiedziała, że nie może mu odmówić. - Biłam się z myślami. Czy kariera jest ważniejsza od rodziny? Co stanie się, jeśli się zdecyduje? Zostanę weekendową mamą? Janusz sobie kogoś znajdzie, Michał będzie dorastał bez matki, a ja stracę to, na czym najbardziej mi zależy? - pytała samą siebie. Przez kilka kolejnych wieczorów Joanna zastanawiała się z mężem, co zrobić. Wiedziała, że nie mogą wyjechać razem. Dla Janusza przeprowadzka do Warszawy oznaczałaby zamknięcie sklepu. Obiecali, że będą spędzać każdy weekend razem. Niezależnie od zawodowych obowiązków czy niesprzyjających okoliczności. Na początku rozstanie wydawało się koszmarem. - Dzwoniłam do domu co godzinę. Sprawdzałam, czy Michał wstał na czas, pytałam, co zjadł śniadanie, a po południu odrabiałam z nim lekcje przez telefon. Choć czynnie uczestniczyłam w życiu rodzinnym, miałam wrażenie, że wiele tracę. Nie mogłam się przytulić do męża po całym dniu, kibicować Michałowi podczas zawodów pływackich, trzymać go za rękę u stomatologa czy siadać do kolacji przy jednym stole - mówi. Mimo to ich więź była bardzo bliska, świetnie nadrabiali emocjonalne zaległości. Michał zwracał się do mamy z każdym problemem. Czuł, że będzie dla niego bardziej wyrozumiała niż ojciec. - Miałam wobec syna dług. Musiałam mu ustępować - mówi rozbawiona. - Po liceum proponowałam synowi studia w Warszawie, ale on chciał zostać w Katowicach. Tam uczyła się jego dziewczyna, tam miał swoich przyjaciół. Nie protestowałam, bo wiedziałam, że ma do tego prawo. Najwięcej dawały nam wspólne wyjazdy. Mimo że Michał był dorosły i jego znajomi już dawno zapomnieli, czym są "wakacje z rodzicami", on cieszył się jak dziecko na myśl o spędzeniu dwóch tygodni z nami. Paradoksalnie to kilkunastoletnie rozstanie bardzo nas do siebie zbliżyło - mówi. Dziś Joanna znów mieszka w Katowicach. - Michał ma syna i żonę, a ja realizuje się jako babcia. Łączy nas wspólna pasja - wciąż dorywczo projektuję, Michał stawia pierwsze kroki w biurze, w którym kiedyś pracowałam - dodaje. Gdy pytam ją o relację z mężem, uśmiecha się ironicznie. - Czuję się, jakbyśmy byli pięć, a nie 30 lat po ślubie! Krzysztof, 24 lata, bez matki mieszkał od 13. roku życia Od Krzysztofa, tegorocznego absolwenta politologii z Łodzi, matka odeszła, gdy miał 13 lat. Halina pracowała jako księgowa w jednej z włoskich firm. "Szczęściara", mówiły o niej koleżanki, bo to ją spośród kilkunastu atrakcyjnych kobiet szef wybrał na swoją kochankę. Uwiodła go ciepłem i prostotą. Nie chciała wiele. Ciągle wspominała o dzieciach. Twierdziła, że zrobi wszystko, by z nią zamieszkały. Taki postawiła warunek nowemu partnerowi, ale szybko o nim zapomniała. Kiedy wychodziła z domu z walizką, córka prosiła, żeby zabrała ją ze sobą. "Wrócę po ciebie w tym tygodniu", zapewniała ze łzami w oczach. Rzeczywiście, wróciła, ale tylko po 6-letnią Kasię. - Zostałem z ojcem. Szantażował mnie, że jeśli odejdę, zrobi coś, czego wszyscy pożałujemy. Wiedziałem, że sam nie da rady się mną zająć. Miał marną pensję, ciągle pił i nie panował nad emocjami. Moje obawy okazały się nieuzasadnione - wbrew pozorom ojciec był dojrzalszy od matki - wspomina Krzysztof. Jego kontakty z Haliną powoli się rozluźniały. - Odzwyczaiłem się od niej. Przestałem wierzyć w to, że pewnego dnia przyjedzie do Polski i mnie zabierze. Widocznie drugie dziecko nie pasowało do życia, które wymyśliła. Mama kilka razy zaprosiła mnie na wakacje do Włoch, ale źle się tam czułem. Krytykowała każdy mój ruch przy znajomych drugiego męża, zarzucała, że nie uczę się angielskiego, źle trzymam sztućce, nie ćwiczę i mam kiepskie oceny. Halina chciała nadrobić swoją nieobecność drogimi prezentami. - Przysyłała jedzenie, ubrania. Pamiętam, jak dostałem od niej pocztą cały kosz włoskich słodyczy - ot tak, bez okazji. Ale przedmioty nie mogą zastąpić ludzi. Na początku dzwoniła trzy razy w tygodniu, potem ograniczyła się do jednej rozmowy na tydzień, miesiąc... Dziś widujemy się tylko wtedy, gdy jest w Polsce. Nie chcę do niej jeździć - mówi. Sędzia przyznał prawa do opieki nad córką Halinie, mężowi nad synem. - Przez rozstanie rodziców popsuły się też moje relacje z siostrą. Dziś są właściwe "żadne" - dodaje. Mężczyzna ma problemy z nawiązywaniem bliższych kontaktów z kobietami. Nie umie im zaufać. Złe wzorce z przeszłości, rzutują na teraźniejszość. - Dorastałem w męskim świecie. Kobieca wrażliwość jest mi w zasadzie obca. Marta, 42 lata, kulturoznawczyni z Warszawy, przez trzy lata była w domu gościem Marta i jej były mąż, Jacek, pochodzą z Warszawy. Ona jest kulturoznawczynią - pracuje jako dziennikarka i animatorka, on jest znanym malarzem. Jeszcze pięć lat temu, żeby spotkać się z Martą, musiałabym jechać na Mazury. Tam razem z mężem postanowiła zbudować swoje siedlisko. Rzuciła wszystko - pracę na etat, zrezygnowała z jogi, wizyt w operze i wieczornych wypadów z koleżankami. Dla niego. Mężczyzny swojego życia, który uznał, że może pracować tylko z dala od miejskiego zgiełku. Marta uwierzyła w zapewnienia Jacka, zmieniła podejście do życia i w ciągu kilkunastu miesięcy przeniosła się z nim i dwiema córkami - Honoratą i Izabelą - na Mazury. Wciąż pracowała - robiła tłumaczenia, udzielała się w lokalnej świetlicy, ale czuła, że wyobrażenia o życiu na wsi rozminęły się z jej oczekiwaniami. Poza tym Jacek nie zarabiał tyle, ile planował, a ktoś musiał spłacać kredyt. Marta wzięła na siebie odpowiedzialność za zadłużenie. Coraz częściej wracała do Warszawy. Najpierw przyjeżdżała tu na jeden dzień w tygodniu, żeby omówić wszystkie zlecenia, podpisać faktury. Potem zostawała na noc u rodziców, umawiała się na wywiady - nie chciała rezygnować z dodatkowych pieniędzy. Rodzina zeszła na dalszy plan. Marta prosiła męża, by wrócili do miasta, sprzedali dom, który ciągnie ich na dno. - Mówił, że tam jest jego miejsce. Skoro dobrze czuję się w Warszawie, to mogę wracać. Nasze małżeństwo było na takim etapie, że gdyby nie dzieci, rozwiodłabym się z nim od razu - opowiada. Marta dostała stałą pracę w Warszawie, na Mazurach była gościem. Wiedziała, że płaci za dom, w którym w ogóle nie bywa. Chciała, by córki przeprowadziły się razem z nią, ale musiała uzbroić się w cierpliwość. - Obie były w ostatniej klasie gimnazjum. Mówiłam im, że po roku wszystko się zmieni. Zapewniałam, że jak tylko się urządzę w Warszawie, to je zabiorę. Podeszły do tego niezwykle dojrzale. Nie protestowały, a kiedy tylko mogły - przyjeżdżały do mnie i do dziadków. Nie chciałam ich izolować od ojca, ale on powoli tworzył swój świat. Związał się z nową partnerką, z którą zamieszkał w naszym domu. Zachowywał się tak, jakby dzieci dla niego nie istniały. To ja się wyprowadziłam, ale moje córki mówiły mi wielokrotnie, że odczuwają przede wszystkim nieobecność ojca. Czy można być dobrą matką na odległość? - Myślę, że tak. Kilometry nie mają znaczenia. Istotna jest więź. Trochę demonizujemy kobiety, które nie mieszkają z dziećmi. W naszym przypadku 3-letnia rozłąka nie miała dużego wpływu na kształt łączących mnie teraz z córkami relacji - mówi. Jacek i Marta po rozwodzie zdecydowali się sprzedać dom. Na sali sądowej mężczyzna nawet nie sugerował, że mógłby się opiekować dziećmi. Zarzucił żonie, że przyczyniła się do rozstania i nie dbała o córki. - Bzdura - mówią chóralnie Honorata i Izabela. Nastolatki cieszą się, że znów są razem z Martą. - Nie mam żalu do mamy. Dlaczego miałabym jej mieć za złe, że chciała zawalczyć o to, co było dla niej takie ważne? - mówi Honorata. 42-latka spogląda dumna na dojrzałą jak na swój wiek córkę i ripostuje: - Jesteśmy we trójkę przyjaciółkami. Na dobre i złe. Rozmowa z Martą Niedziółką, psycholog dziecięcą. Jak na rozwój dziecka wpływa oddalenie od matki? Matka powinna zadbać o stworzenie atmosfery ciepła i bliskości. Jest ona odpowiedzialna za wychowanie dziecka zarówno w sferze emocjonalnej, jak i społecznej. I choć z czasem angażuje się w to również ojciec, z punktu widzenia psychologii kobieta powinna zaspokajać podstawowe potrzeby uczuciowe dziecka. Odgrywa jedną z najważniejszych ról w jego życiu. Dzięki temu, że nosiła je przez dziewięć miesięcy pod swoim sercem, noworodek z łatwością rozpoznaje rytm bicia jej serca, co daje mu poczucie bezpieczeństwa. Po urodzeniu (6-9 msc. życia) dziecko wkracza w etap przywiązania. Jeśli wówczas matka zdecyduje się na rozłąkę, może to skutkować zaburzeniami jego rozwoju emocjonalnego - lękiem przed porzuceniem lub chorobą sierocą. Brak silnego wzorca sprawia, że osoby dorastające bez matek, w przyszłości mają problemy z okazywaniem uczuć. Czyli nawet częste odwiedziny matki nie są w stanie zastąpić codziennej bliskości? Oczywiście, że nie. Dziecko, które nie ma poczucia stałości, boi się odrzucenia. Zadaje sobie pytanie, co stanie się, jeśli matka pewnego dnia wyjdzie i po prostu nie wróci? Poza tym obie ze stron muszą w takich przypadkach zrezygnować z tego, co najważniejsze w ich relacji, czyli rozmów, okazywania sobie uczuć. Matka, która przebywa poza domem, nie może tego zapewnić. Nic dziwnego, że rozłąka bardzo często powoduje u dzieci lęk przed ciemnością, zasypianiem lub zostawaniem samemu w domu. Jak pielęgnować relację matka-dziecko, kiedy nie mieszkamy razem? Najlepszym rozwiązaniem byłoby niedopuszczanie do takich sytuacji. Jeśli już jednak do tego dojdzie, pamiętajmy, że nie powinniśmy nadużywać zaufania dzieci. Kiedy obiecujemy im, że pojawimy się danego dnia, musimy - bez względu na wszystko - poświęcić im swój czas. Niezależnie, czy wybierzemy się wtedy na wycieczkę do parku, zjemy razem obiad lub pójdziemy do lekarza. Chwile, które spędzamy z dzieckiem, mają być w pełni poświęcone jemu. Młody człowiek musi być przekonany, że interesują nas jego problemy i może na nas liczyć. Rozmowa jest bardzo ważna. Powinniśmy zapewniać dziecko o naszej miłości, choć dużo ważniejsze od słów są czyny. (M. Mikołajska)

mNy2.
  • mxtcpq68xk.pages.dev/3
  • mxtcpq68xk.pages.dev/89
  • mxtcpq68xk.pages.dev/2
  • mxtcpq68xk.pages.dev/19
  • mxtcpq68xk.pages.dev/55
  • mxtcpq68xk.pages.dev/66
  • mxtcpq68xk.pages.dev/25
  • mxtcpq68xk.pages.dev/67
  • kiedy matka jest ważniejsza od żony